Jejku jak długo śpimy! Na śniadanie idziemy dopiero po dziewiątej. Podają je w restauracji na dole, Coşkun Cağ Kebap. No, ale chyba nie podają, bo nic się nie dzieje. Mówimy, że my z hotelu, na śniadanie, a oni dają nam çorbę, czyli zupę! Zupa jest smaczna, ale żeby na śniadanie?? Dopominam się więc o śniadanie i dostajemy trochę sera, pomidorów, ogórka i oliwek, no ok, ewentualnie może być.
Ruszamy na zwiedzanie.
Najpierw Caferiye Camii, zbudowany przez syna Ebubekira, który pracował jako oficer skarbu w Erzurum w 1645 roku za panowania sułtana Ibrahima. Ucinam tu sobie krótką pogawędkę z nauczycielem angielskiego, który również uskarża się na poziom nauczania w szkołach.
Idziemy do Erzurum Kalesi, czyli twierdzy. Pierwsza cytadela powstała za cesarza Teodozjusza I (koniec IV w.), ale w późniejszych czasach często leżała w gruzach i na nowo była odbudowywana. Składa się z murów zewnętrznych i wewnętrznych z kilkoma wieżami obronnymi. Charakterystyczna jest ceglana wieża zegarowa, Tepsi Minare, która pierwotnie służyła jako minaret niewielkiego meczetu. Minaret powstał w latach 1124-32 z fundacji emira Muzaffera Gaziego. Galerię na szczycie oraz zegar, podarowany przez królową Wiktorię dodano w XIX w.

Wdrapujemy się na Tepsi Minare, skąd rozpościera się wspaniały widok na miasto.
Oglądamy Cimcime Sultan Tomb, niestety, tylko z zewnątrz. Została ona zbudowana w 1304 w okresie Ilkhanid i należy do kobiet, zwanej Çenkal. Grobowiec ma kształt cylindryczny, zwieńczony kamiennym stożkiem i został zbudowany z lokalnego kamienia, zwanego sivişli.
Teraz idziemy do Ulu Camii, Wielkiego Meczetu. Świątynia powstała w 1179 na rozkaz miejscowego władcy, emira seldżuckiego plemienia Saltuk, które rządzilo Erzurum od początku XII do połowy XIIIw. Meczet reprezentuje typowe założenie Ulu i zbudowany został na planie zbliżonym do kwadratu. Filary dzielą go na siedem naw. W środkowej znajduje się część z piramidalnym zadaszeniem, a nad mihrabem spoczywa drewnian kopuła. Przysadzisty minaret znajduje się w północno-zachodnim rogu świątyni.






Zwiedzamy znaną w całej Turcji medresę, czyli szkołę koraniczną, Çifte Minareli. Medresa Dwóch Minaretów wybudowana została w XIII w. Do środka wchodzimy przez ogromną bramę między dwoma wieżami. Ściany zdobią panele z misternymi ornamentami roślinnymi. Medresa została zniszczona w 1242 r. przez Mongołów. Dziewięć lat później odbudowano ją na rozkaz Huant Hatun, córki sułtana Alaeddina Keykobada, która po śmierci została tam pochowana. Jej grobowiec zdobią marmurowe dekorację, cześć z nich nie została jednak ukończona.
Kawałek dalej znajdują się trzy grobowce seldżuckie, zwane właśnie Uç Kümbetler. W rzeczywistości są tam cztery grobowce, ale jeden w opłakanym stanie. Wszystkie kryte są stożkowym zadaszeniem. Największy i jednocześnie najwspanialszy z nich należy do emira Sultana Saltuka, a wyróżnia się przede wszystkim ornamentami przedstawiającymi symbole zwierząt. Inne grobowce nie są zidentyfikowane, ale wszystkie są datowane na XII w.
Wracamy na główny plac miasta i obserwujemy jego mieszkańców. Zaglądamy też do informacji turystycznej, ale mimo wsparcia młodzieży nie udaje się nam uzyskać potrzebnych informacji, pffff. No cóż, mówimy po angielsku, a nie po turecku ;p
Lunch zjadamy w Pideci, tradycyjnie lahmacun i nowość kir pidesi, płacimy 8 TL. Kupujemy na jutro bilety na autobus do Stambułu, 160 TL/os., będziemy jechać 18h!! I idziemy na autobus, by pojechać na Ski Arena. Na przystanku spędzamy jakieś 40 minut, przyjeżdżają dziesiątki różnych autobusów, ale żaden nie jedzie tam, gdzie my chcemy, więc pomysł odpuszczamy i wracamy do hotelu.
Odpoczywamy aż do wieczora, kiedy wybieramy się na kolację. Tak nam smakował wczorajszy cağ kebap, że dziś go znowu powtarzamy, ale w innym miejscu, w Gez Gör Cağ Kebabi, gdzie kosztuje 6,5 TL. Zjadamy po dwa i za cały obiad płacimy 32 TL.
I jeszcze krótki spacer, a gdy wracamy do hotelu, w pokoju znajdujemy owocową niespodziankę od recepcjonisty, lol ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz