Dziś wycieczka na wyspę Akdamar, która znajduje się na największym jeziorze Turcji. Idziemy na busika, który jedzie na otogar, 2,25 TL/os., stamtąd busik do Akdamar, 7 TL/os., przesypiam prawie całą drogę. Bilet na statek kosztuje 20 TL/os., płynie on pół godziny, wstęp na wyspę wynosi 15 TL/os.
Spacerujemy, oglądamy, zwiedzamy. Jest tu kościółek ormiański św. Krzyża z IV w., wybudowany przez króla Armenii Waspurakana I. Bardzo ładny.


Podziwiamy malownicze widoki i idziemy się kąpać na kamienistą plażę. Woda jest ciepła i orzeźwiająca w tym upale. Pięknie tu. Zachwycam się....
Pora wracać, jesteśmy tu dwie godziny, jak przypłynęliśmy, było tu niewiele osób, a teraz pojawiają się jakieś dzikie tłumy.
Po przybiciu do brzegu idziemy do Gevaş, by obejrzeć zabytkowy camii. Potem wracamy 3 km przez wieś na szosę.
Łapiemy busika do Van, 7 TL/os., tu przesiadamy się do miejskiego busika, 2,25 TL/os. i jedziemy do Van kalesi, czyli zamku. Jest to pozostałość po starożytnym królestwie Urartu, które istniało od IX do VII wieku p.n.e. i miało duży wpływ na zdarzenia we wschodniej Anatolii. Samo miasto w owych czasach było stolicą królestwa Urartu, nazywane wtedy Tuşpa, a twierdza – kamienna fortyfikacja strzegła stolicę przed najeźdzcami. Jest to największa pamiątka z tamtych czasów. W późniejszych czasach twierdza była we władaniu innych narodów takich jak: Ormianie, Rzymianie, Medowie, Achemenidzi, Sasanidzi, Arabowie, Seldżucy, Osmanowie i Rosjanie.
Przechodzimy koło niewielkiego meczetu, w którym za chwilę odbędzie się ślub i dalej przez cmentarz z dziwnymi grobami, które wyglądają jak łózka. I kolejna panna młoda w czerwonej sukni ;)
Idziemy u jej podnóża wąską ścieżką, która pnie się w górę wśród traw. Zamek, a właściwie dwa zamki, górny i dolny są wspaniałe. Faktycznie to zachowały się tylko mury, ale i tak robią wrażenie. I widok jest przepiękny. Wracamy naszą ścieżką do wejścia do dolnego zamku i idziemy po jego murach. Schodzimy na dół i okazuje się, że zamek chyba nie jest ogólnie dostępny, bo wychodzimy przez dziurę w płocie, jak wszyscy pozostali zwiedzający, oczywiście miejscowi ;)
Wracamy. Kolację zjadamy w Paşşa Dóner & Izgara Salonu. Ja już od dwóch dni mam ochotę na szaszłyk z bakłażanem i mięsem mielonym, o dzisiaj jest. Maciej zamawia kotlety z jagnięciny, do tego oczywiście sałatki i dodatki oraz ayran i herbata, razem płacimy 55 TL, no ale dziś to jest restauracja (prosta). A jedzenie pyszne! Jutro wracamy z jedzeniem na ulicę :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz