sobota, 27 lipca 2019

Kierunek Istambul, dzień pierwszy

Dzień zaczynamy od przesiadek. Wczesne śniadanie, bierzemy plecaki i na skrzyżowaniu łapiemy busika na otogar. Po drodze przesiadamy się do shuttle busa, ale cwaniak kierowca już skasował pieniądze za przejazd, co więcej, nie wydając nam reszty.
















Na dworcu pytamy o autobus do Bandirma, za potwierdzeniem pakujemy plecaki do luku i już prawie odjeżdżamy, gdy okazuje się, że to nie ten autobus. Musimy wysiąść i czekamy na inny, na szczęście,  równie wygodny. I serwują kawę z ciasteczkiem. 
















W Bandirma kierowca ma nas wysadzić na rondzie przed skrętem w stronę otogaru, żebyśmy mieli bliżej na prom, ale nie, zawozi nas na dworzec, gamoń jeden. Albo złośliwy :p
Mamy jednak szczęście i od razu po wyjściu mamy lokalny busik do portu, przejazd 3 TL/os. Kupujemy bilety po 82 TL/os. i idziemy na rybkę w portowej knajpce Fatma Ana'nin Yeri, porcja sardynek z grilla za 25 TL starcza na nas dwoje.


















Prom firmy Ido rusza punktualnie o 12.30. Jest na nim prawie 1000 miejsc, na szczęście nie ma tylu pasażerów :p Niestety, jest szczelnie zamknięty, nie ma możliwości wyjścia na górny pokład. Widoki żadne, bo siedzimy z dala od okien. Z nudów zasypiam prawie na godzinę :)




















Dopływamy po dwóch i pół godzinie i pieszo docieramy do Grand Bosfor Hotel. Dostajemy budżetowy, przeceniony o 50% pokój na 5 piętrze, chyba rzadko dociera tu ekipa remontowa, chociaż pokój jest ładny i czysty. Za noc płacimy aż 180 TL, najwięcej do tej pory.

















Szybki prysznic, krótki odpoczynek i idziemy zwiedzać. Najpierw kierujemy się na Kapaliçarşi, najstarszy? największy? bazar na świecie. Przy wejściu bramka bezpieczeństwa, w środku tłumy. Chodzimy tu i tam, bo mamy swoją listę zakupową. Po jakimś czasie już nam się  wszystko myli, czujemy się, jak w labiryncie. Coś nam się udaje kupić, dochodzi 19, bazar zaczynają zamykać, więc wychodzimy. 










































Zwiedzamy Laleli Camii. To meczet Tulipanowy, ufundowany przez Mustafę III, zbudowany w latach 1759-63 i uchodzący za najlepszy przykład tureckiego baroku w Stambule. Meczet stanął na ogromnym tarasie, pod którym znajdował się kiedyś bazar, utrzymujący kompleks. Dziś również mieszczą się tu sklepy i stragany. Przez przedsionek, oparty na kolumnach w stylu jońskim, wchodzi się do sali modlitewnej. Nad nią rozpościera się kopuła, wsparta na ośmiu wspornikach, a ściany ozdobione są marmurem. Mihrab i mimber są również marmurowe, natomiast katedra imama, kürsü jest drewniana, inkrustowana masą perłową.












































Zjadamy po burgerze po 6,5 TL w Paşa Döner Aksaray i wracamy do hotelu.
Mistrz drugiego planu ;p


























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz