wtorek, 30 lipca 2019

Gdzie jest lotnisko??! Stambuł, dzień czwarty

Ale dziś robimy numer!! 
Tacy wytrawni podróżnicy, jak my i popełniają taki błąd!
Ale po kolei.
Rano stwierdzamy, że wykorzystamy nasz Istambul Museum Pass do maksimum i jedziemy do Turkish and Islamic Art Museum, które znajduje się w Ibrahim Paşa Sarayi na Sultanahmet. Doładowujemy metrokartę i jedziemy tam tramwajem.
Budynek jest ładny i ładnie zagospodarowany, zbiory niezbyt duże, ale ciekawe. Znajdują się tu stare dywany, nawet z XIII w., większość z XVI w., z okresu Sulejmana Wspaniałego, stare egzemplarze Koranu, biżuteria, naczynia ozdobne. Muzeum zwiedzamy 40 min.












Później idziemy na Old Spice Bazaar, bo chcę kupić szale dla naszych dziewczyn, usiłuję się targować, ale mi się nie udaje, więc finalnie szale kupuję w sklepie, gdzie ekspedientka na dzień dobry obniża cenę z 50 TL na 40 TL :)




















Wracamy do hotelu, gdyż do 12 musimy zrobić check out, przy okazji biorąc prysznic przed podróżą, zostawiamy plecaki i idziemy na lunch. Zaplanowałam sobie pide z serem, ale knajpa, która ma ją w swoim menu, nie ma jej faktycznie w ofercie, pfff. Szukamy więc dalej, knajp sporo, ale nie ma nic kuszącego, więc finalnie lądujemy w Kebab Land, gdzie wczoraj jedliśmy kolację. Zamawiamy urfa kebap za 25 TL i kebap-tomato şiş za 30 TL plus 2 duże ayrany po 4 TL, razem płacimy 63 TL. I jesteśmy strasznie najedzeni :p





O 13.30 ruszamy na lotnisko. Zgodnie z naszą starą wiedzą, mapą Stambułu i informacją uzyskaną od pani w recepcji i przygodnego gościa, który te informacje potwierdził, jedziemy najpierw tramwajem na Yusufpaşa, a potem przesiadamy się na metro; do Atatürk Havalimani mamy 17 przystanków. Jedziemy ponad pół godziny, trochę dziwne, że jedzie tylko jedna kobieta z walizką. Wysiadamy i też wydaje mi się trochę dziwnie, bo nie ma żadnych tablic informacyjnych, dokąd iść. I nie ma ludzi, tylko ci, co wysiedli z metra i już sobie poszli. Cisza. Dziwna cisza. Zero ruchu. I tylko kierunkowskaz 'Lotnisko ->', ale iść tam nie można, bo przejście zabudowane płotem technicznym z blachy. Krzyczę do Macieja: 'Gdzie jest lotnisko??!', a on mówi, że mam być cicho i idzie dalej. Wychodzimy na zewnątrz budynku, a tu nie ma nic. Żadnego ruchu. Żadnych ludzi. Cisza.
Pytam jakąś kobietę, gdzie jest lotnisko, a ona mówi: 'Straight on'. No jak to? Nie rozumiem. Mam iść pieszo od metra na lotnisko?? Nie wiadomo dokąd?
Idziemy przed siebie. Pytamy taksówkarzy, jak dojść na lotnisko, a oni mówią, że tu nie ma już lotniska, zostało zamknięte, a nowe jest 42 kilometry stąd. Cooooooooo??????
WTF?????!!!!
Nie możemy uwierzyć w to, co mówią. Dopiero po chwili dociera do nas, że to może być prawda. Straszna prawda.
Pytamy ich, ile się jedzie na to nowe lotnisko. 35 min. OK, mamy jeszcze dużo czasu. Ile kosztuje? 40€. Drogo. Ale nie mamy wyjścia. Wsiadamy więc do taksówki i jedziemy. Sprawdzamy mapę na Osmandzie i faktycznie, jest lotnisko International Havalimani, nie Atatürk Havalimani, nie nad Marmara, tylko nad Morzem Czarnym!! I tam właśnie jedziemy za 40€! Początkowo ruch jest spory, boję się, że mogą być korki, ale później rozładowuje się i jedziemy już płynnie i szybko. 
Docieramy na lotnisko, kierowca- nie wiedzieć czemu- przywozi nas na arrivals, a nie na departures, więc musimy iść kawał drogi do check-in. Ledwo zdążamy... Nadajemy bagaże, plecak Macieja waży 15,6 kg (o 6 kg więcej niż na wylocie), a mój 12,4 kg (4,5 kg więcej).




Wylatujemy o czasie, czyli o 17.30. Lecimy Embraerem 190-200, to niewielki samolot. Pilotem jest kobieta, pani Katarzyna. Znowu kobieta. Narodowy przewoźnik serwuje przekąskę- mini wafelka Grześ, kawę i wodę. Skandal! Wyrażamy swoje niezadowolenie z narodowego cateringu, a steward odpowiada, że jedzenie jest na trasach długodystansowych (a przepraszam, Stambuł-Warszawa to lot krótkodystansowy??) i że nawet nie zdążyliby go roznieść. A kanapki za pieniądze zdążyli? Skandal! 


Maciej jako klient bez krawata, a więc bardziej awanturujący się dostaje 3 dodatkowe wafelki po 20 g każdy :p


Nie, jesteśmy bardzo niezadowoleni z usługi narodowego przewoźnika LOT i więcej z tych usług nie będziemy korzystać. 
Narodowe lotnisko im. F. Chopina w Warszawie jest takie prowincjonalne. Małe, niewiele sklepów, ceny jak z kosmosu.



Na lot do Poznania musimy czekać 3 godziny.
Jedziemy do samolotu. I gdy już myślałam, że nic nie jest w stanie mnie dzisiaj zdziwić okazuje się, że do Poznania lecimy turbośmigłowcem! To Bombardier DHC-8-400, podobnym lataliśmy w Azji, na Borneo :p
I kolejna niespodzianka, musimy czekać aż wystartuje samolot do Kopenhagi. Znów dostajemy mini wafelka :p




poniedziałek, 29 lipca 2019

Stambuł, dzień trzeci

Od rana wielki ruch, tłumy ludzi przemieszczają się w różne strony. Dziś podjeżdżamy tramwajem, będziemy zwiedzać dzielnicę Eminönü.

Zaczynamy od Yeni Camii, czyli Nowego Meczetu, który wbrew swojej nazwie jest dość starą budowlą. Zapewne Stambuł to jedno z niewielu miejsc na świecie, w którym 400-letni zabytek nosić może miano nowego. Budowę meczetu rozpoczęto pod koniec XVI wieku, z polecenia matki sułtana Mehmeta III - Valide Sultan Safiye. Po śmierci sułtana jego matka utraciła jednak swoją uprzywilejowaną pozycję i meczet został wykończony dopiero sześć sułtanów później, czyli w 1663 roku, pod patronatem matki sułtana Mehmeta IV - Turhan Hadice.

Plan, na którym wzniesiono Yeni Camii, jest podobny do planu Błękitnego Meczetu: duży dziedziniec oraz kwadratowe wnętrze, otoczone półkopułami i wielką kopułą główną. Nad meczetem wznoszą się dwa minarety o trzech balkonikach każdy. Całość stanowi klasyczny przykład architektury osmańskiej.

Budowlę przykrywają rozmieszczone na kształt piramidy kopuły i półkopuły, których jest w sumie aż 66. Centralna kopuła ma wysokość 36 metrów i średnicę 17,5 metra, a podpierają ją 4 półkopuły.























Targ Korzenny , zwany też Bazarem Egipskim (Mısır Çarşısı), założony w 1664, leży na północ od Wielkiego Bazaru, w pobliżu nabrzeża Złotego Rogu znanego jako nabrzeże Eminönü i południowego przyczółka mostu Galata . Nazwa Bazar Egipski odnosi się do czasów, gdy handlowano tu głównie przyprawami przywożonymi z Egiptu. Bazar w kształcie zbliżonym do obecnego powstał w XVII wieku jako część tzw. Nowego Meczetu  (Yeni Cani), którego budowę zaczęto w końcu XVI wieku. Na szczęście jest niewielki, więc szybko go przechodzimy.







Przypadkowo natrafiamy na Siyavuş Paşa Medresse, zbudowaną w 1592. Niewielka, ładna, z powtarzającymi się w każdym pomieszczeniu podobnymi (dla nas, laików, nawet takimi samymi) eksponatami. Darmowe wejście.





















Meczet Sulejmana Wspaniałego (tr. Süleymaniye Camii) uważany jest za największe osiągnięcie najsłynniejszego osmańskiego architekta - Sinana. Budowa meczetu trwała zaledwie 7 lat i zakończyła się w 1557 roku. Budynek nosi imię jednego z najpotężniejszych sułtanów, który pochowany został na terenie tego kompleksu sakralnego.
W jego skład wchodzą, oprócz samej świątyni, inne budynki zaprojektowane przez Sinana, w tym szkoła teologiczna, łaźnia, karawanseraj, szkoła medyczna i kuchnia dla ubogich.


































Widok na zatokę Złoty Róg.






















Na cmentarzu na tyłach meczetu znajdują się grobowce sułtana Sulejmana Wspaniałego i jego żony Roksolany. Mauzoleum sułtańskie, również zaprojektowany przez Sinana, otoczone jest kolumnowym portykiem i przykryte dwiema kopułami. Kopułę wewnętrzną ozdabiają freski w tonacji różu, czerni i złota. W centrum mauzoleum stoi grobowiec sułtana, zwieńczony potężnym białym turbanem. W tym samym wnętrzu pochowano również sułtanów Ahmeda II i Sulejmana II oraz Mihrmah - córkę Sulejmana Wspaniałego. Mauzoleum ukochanej sułtana - Roksolany - mniejsze od sułtańskiego, zostało wzniesione w 1558 roku i bogato ozdobione. Niestety, mauzolea są zamknięte, zaglądamy tylko do nich przez okna.
Cmentarz, a jak tu ślicznie ;)































Wracamy na Kapalı Çarşı, bo nadal nie mamy wszystkich prezentów. Tu, w tym labiryncie, wszystko nam się myli i od różnorodności towarów zaczyna mnie boleć głowa. Wreszcie udaje się nam wszystko załatwić ;)



Kolejny punkt programu zwiedzania to Mury Teodozjusza, druga linia fortyfikacji strzegąca Konstantynopola od strony zachodniej, wzniesiona za panowania cesarza Teodozjusza II (408-450 r. n.e.). System umocnień składał się z wież połączonych murami, a wstęp do miasta zapewniały rozmieszczone wzdłuż fortyfikacji bramy. Mury Teodozjusza były podwójne, a pomiędzy umocnieniami zewnętrznymi i wewnętrznymi wykopano fosę. Baszty i wieże umieszczone na obu liniach umocnień uzupełniały się tak, by każdy odcinek murów był jak najlepiej chroniony.
Podstawą systemu obronnego, tworzonego przez Mury Teodozjusza, był mur wewnętrzny, o grubości wynoszącej 5 metrów i wysokości od 8 do 12 metrów. Wzdłuż tego muru wznosiło się 96 baszt na planie kwadratu. Mur zewnętrzny, gruby na 10 metrów, strzeżony był przez 96 baszt o podstawie czworokątnej lub półkolistej.
To Brama Armatnia.




Tam musimy dojść, a nawet chyba dalej. Olaboga, moje nogi!




W kompleksie Mihrimah Sultan Camii, oprócz meczetu, znajdowała się medresa, szkoła podstawowa, grobowiec Güzel Ahmet Paşy, hamam i bazar, częściowo zniszczone podczas trzęsienia ziemi w XVIII w. Sam meczet, wykonany na zlecenie Mihrimah, jedynej córki Sulejmana Wspaniałego i  Roksolany jest ogromny i wspaniały, robi wrażenie.



















Docieramy wreszcie do ostatniego (prawie ostatniego?) punktu naszego zwiedzania. To bizantyński kościół św. Zbawiciela na Chorze, Kariye Camii. W 1511 kościół został zamieniony na meczet, a od 1948 znajduje się tutaj muzeum. Znajduje się tu bogata kolekcja nadzwyczaj pięknych mozaik i fresków bizantyjskich, odkrytych pod warstwą wapna, którym je przykryto, gdy zamieniano kościół na meczet. Pierwszy kościół w tym miejscu wybudowano w IV w. Znajdował się on poza murami miejskimi, stąd jego nazwa: "Kościół za murami" lub "Kościół na wsi", czyli właśnie Chora.
































Ufff, koniec zwiedzania, wracamy do hotelu, ale jak nie odwiedzić kolejnego pięknego meczetu? Pertevniyal Valide Sultan Camii to jeden z wielu meczetów imperialnych, które zostały wzniesione na rozkaz członków rodziny Osmanów. Meczet ten zbudowano w latach 1869-1871,a zleceniodawcą jego budowy była konkubina sułtana Mahmuda II, oficjalnie tytułowana jako Devletlu İsmetlu Pertevniyal Valide Sultan Aliyyetü'ş-Şân Hazretleri. 
Styl architektoniczny, w którym zbudowano meczet Pertevniyal, to ciekawe połączenie elementów typowo tureckich z architekturą europejską. Widoczne są ślady gotyku, renesansu oraz późnego klasycyzmu. Meczet jest miejscem spoczynku inicjatorki jego budowy.





























Transport uliczny ;p

















Kolację jemy w pobliskim Kebap Land, zamawiamy çupra, czyli leszcza i kuzu şiş, czyli szaszłyk z jagnięciny z sałatkami, dosyć tanio i bardzo smacznie ;)