Po wczesnym śniadaniu, które łykam jak kaczka, zamawiamy ubera, 1800 CLP i jedziemy na terminal. Mamy tu być o 7, pół godziny przed odjazdem, bo jeszcze formalności, paszporty, listy pasażerów, nadanie bagażu, odbiór wody i przekąski. Internet jest dostępny w informacji.



Jedziemy godzinę do granicy, tu kontrola paszportów, stempelki, uśmiechy i wjeżdżamy z powrotem do Argentyny. Jedziemy dalej.






Po drodze w La Esperanza cafesito, oj jakie dobre i do El Calafate przyjeżdżamy z półgodzinnym opóźnieniem.. W związku z tym przesiadka jest tylko półgodzinna, ale to wystarcza, by zorientować się w opcjach Perito Moreno, gdyż wracamy tu za trzy dni.


Do El Chalten jedziemy dwie i pół godziny autobusem firmy Chaltentravel, 22.000 ARS/os.










Nocleg mamy w hostel Los Viajeros, dosyć blisko terminala. Hostel jest fajny, bardzo czysty, cały czas jest sprzątany. I to koniec pozytywów. Pokój czteroosobowy z dwoma łóżkami piętrowym to klitka. Oprócz tych łóżek nie ma nic, ani szafki, ani półek czy choćby haczyków, by powiesić ciuchy czy ręczniki. Nawet kosza na śmieci nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz