wtorek, 13 lutego 2024

Mendoza - Horcones - i trek do Confluencia, 3400 mnpm



Dziś skomplikowana logistyka. Nie dostajemy śniadania. Wprawdzie przychodzi jakaś chica, ale nie zabiera się za śniadanie, mało tego, twierdzi, że właściciel jej nie zapłacił, więc ona nic nie będzie tu robić. O matko, ale bałagan! Uberem jedziemy do biura parku, po drodze wymieniając dolary na peso.W biurze spotykamy się ze spóźnioną Laurą, która załatwia tu permit na wejście do parku, 97.000 ARS. Potem płacimy jej po 220$/os.za trzydniowy trek, dwie noce w namiotach w campamento Confluencia, dwie kolacje i dwa śniadania. Transport załatwiamy we własnym zakresie, gdyż jej prywatny miał kosztować 120$, my zamawiamy ubera za połowę tej kwoty. Z Laurą jedziemy jeszcze do jej kumpla, który wypożycza nam śpiwory, taniej niż ona mówiła. Idziemy jeszcze do Carrefoura kupić coś na trzy lunche i za chwilę podjeżdża nasz uber, który zawozi nas aż do Horcones.
 








Meldujemy się w biurze parku, załatwiamy formalności i ruszamy na trasę. Zanim jednak wejdziemy na szlak, musimy przejść kawał drogi betonową szosą... szkoda, ze nie poprosiliśmy naszego ubera, by nas podwiózł.



Idziemy w sumie 4 godziny, z godzinną przerwą techniczną na kanapki i odpoczynek. Podejście jest dosyć ciężkie, gdyż ścieżka jest piaszczysta z licznymi kamieniami, silny wiatr wieje nam prosto w oczy i zaczynamy trek po południu, kiedy organizm jest już zmęczony. Ale dobrze, że wieje, bo pewnie rozwieje ciężkie, stalowe chmury, które kłębią się nad rejonem Aconcagua.





















Oo, tu gdzieś daleko z tyłu jest Aconcagua, najwyższy szczyt Ameryki, niestety teraz niewidoczny z powodu sporego zachmurzenia.




















Docieramy na miejsce, do bazy Confluencia na wysokości 3400 mnpm o 19, załatwiamy formalności, zgłaszamy się do Juan Herrera i dostajemy łóżka w dużym namiocie, który śmierdzi grzybem i stęchlizną.

























Zjadamy trzydaniową kolację, ależ nas zaskoczyli i o 21 idziemy spać. Jest zimno.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz