Całą noc pada. Krople deszczu stukają o namiot. Tylko skąd ten deszcz, skoro wieczór był pogodny? Ranek wstaje mokry i mglisty. Zjadamy obfite śniadanie, ah jak tu dobrze karmią i czekamy aż pogoda się poprawi i chociaż przestanie padać.



Już nam się nie chce dłużej czekać. Wyruszamy o 10. Idziemy do Mirador Frances przez Lago Skottsberg i campamento Italiano. Agata odpada wcześniej i wraca do obozowiska, my idziemy dalej.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz