niedziela, 18 lutego 2024

Maciej spełnia swoje marzenie .... Rapa Nui, czyli Isla de Pascua

Dziś znowu jazda po bandzie. Ale po kolei...Wczoraj w recepcji hotelu upewniamy się, że na lotnisku jest custodia de equipaje, gdzie chcemy zostawić bagaże. Nie chcemy ich brać na wyspę, bo ich nie potrzebujemy, a wszystkie potrzebne rzeczy mamy w plecakach podręcznych. Poza tym bagaż był dodatkowo płatny. Pytamy jeszcze, czy możemy zostawić plecaki w hotelu. Niestety nie, nie mają przechowalni, no chyba, że zarezerwowalibyśmy pokój. Pokój kosztuje 30$, do tego trzeba doliczyć ubera z lotniska i z powrotem, razem byłoby to 60$, Maciej stwierdza, że gra nie warta świeczki i za duża z tym zadyma. Zostawimy duże plecaki w przechowalni na lotnisku, ma to kosztować wg www custodia 100$. No cóż... Uber zamówiony wczoraj przyjeżdża 15 minut przed czasem i jest inny kierowca. Bierzemy z recepcji zamówiony wczoraj desayuno box, czyli po kanapce z szynką i serem. Uber, jak zawsze tutaj, ma mały bagażnik, gdyż ma tam zamontowaną butlę z gazem, więc znowu wszystkie małe plecaki idą do środka plus jeden duży na kolana. Pfffff.
Szybko zajeżdżamy na lotnisko, jednak kierowca podaje nam błędne informacje i wysadza w złym miejscu, więc musimy z tymi bagażami trochę pochodzić. Znajdujemy custodię, podajemy okres, na który chcemy plecaki zostawić, wychodzi 6 dni, pan liczy kwotę i wychodzi 448.000 CLP, czyli 500$!!!!!!!!! Pięćset dolarów!!! Amerykańskich!!! Chyba ich porąbało!!!!! Mowy nie ma! Teraz szybko myślimy, co robić. Chyba nadamy plecaki jako bagaż rejestrowany. Idziemy do innego budynku, po drodze mijamy Holiday Inn. Mam myśl... może wynająć tu pokój z 23/24 lutego, jak wracamy i zostawić bagaże?? Idę pytać, nie ma problemu, można tak zrobić... najtańszy pokój kosztuje 280$!! To i tak taniej niż przechowalnia. Idziemy na terminal, by zobaczyć, ile kosztuje nadanie bagażu. Okazuje się, że możemy dokupić bagaż, po 19.000 CLP za sztukę???????? w jedną stronę. Kupujemy go, z pewnymi perturbacjami, jest to tak głupie, że musi nam pomagać pracownica lotniska. Wreszcie idziemy na check in i pozbywamy się tych dużych plecaków. Mój waży 10,2 kg, Macieja 10,4 kg. Przechodzimy kontrolę paszportową, gdzie sprawdzają formularz wyjazdowy na Wyspę Wielkanocną, security, gdzie woda przechodzi bez problemu i idziemy na gate.



Boarding jest sprawny i za chwilę jesteśmy w samolocie. To Dreamliner, Boeing 787-9, z trzema potrójnymi rzędami siedzeń. Serwują dobre śniadanie. Oglądam 'Crazy Stupid Love', fajne.























Lecimy 5 godzin, do mniemanego pępka świata, miejca na oceanie pośród niczego.... wszędzie daleko.... Lądujemy, a tu wita nas tropikalny deszcz. Uuuu. A miała być dziura ozonowa. I słońce. Odbieramy bagaże, a tu miła niespodzianka - przy wyjściu czeka na nas właścicielka cabañas z karteczką 'Maciej x 4' i girlandami, które na powitanie zakłada nam na szyje. Ale sympatycznie. 







Zawozi nas do pięknie położonego guesthouse'a Keuhenua z kilkunastoma domkami w ogrodzie pełnym kwitnących krzewów z widokiem na ocean. Gospodyni proponuje nam dwa pokoje, zamiast jednego czteroosobowego, który zarezerwowaliśmy przez booking. Pokój jest dosyć duży, czysty, łazienka w porządku, ręczniki są, przyborów toaletowych brak, internet jest.

















Ruszamy na poszukiwanie kamiennych posagów Moai. Przechodzimy obok cmentarza, na którym znajdują się nagrobki i posągi w lokalnym stylu. Muszę tu później zajrzeć.













Idziemy w stronę oceanu i...... są!



Mam!



























Wracamy na chwilę do Keuhenua.













I znowu idziemy na spacer, dalej wzdłuż wybrzeża, w stronę jaskini, jednak okazuje się, że nie możemy do niej iść bez przewodnika. No ale skąd wziąć tego przewodnika? Podobno ma być tutaj jutro.























Moai to monolityczne posągi wykonane przez mieszkańców Wyspy Wielkanocnej z tufu wulkanicznego. Niektóre ważą ponad 18 ton i mają ponad 6 metrów wysokości. Istnieje wiele hipotez dotyczących twórców moai. Według najpopularniejszej byli nimi polinezyjscy osadnicy z około 1000–1100 roku naszej ery. Jednak najbliższa wyspa Pitcairn jest oddalona o 2078 km, a płynąc od zachodu ku wyspie, napotyka się silne prądy morskie, przez co ta hipoteza ma wielu krytyków. Norweski podróżnik Thor Heyerdahl spekulował, że Wyspę Wielkanocną zasiedlono z Ameryki Południowej, przywożąc umiejętności kamieniarskie. Hipotezy tej nie udało się potwierdzić. I właśnie dzięki Thorowi Heyerdahlowi tu jesteśmy.... 50 lat temu Maciej przeczytał jego książkę 'Wyprawa Kon-Tiki' i od tego czasu marzył, by tu przyjechać.... I teraz to jego pięćdziesięcioletnie marzenie się spełnia....













Kierujemy się w stronę miasteczka Hanga Roa, które jest jedynym miasteczkiem na wyspie. Tu na każdym kroku napotykamy płaskorzeźby z carvingami.

































Sprawdzamy kilka położonych nad brzegiem Pacyfiku restauracji i wybór pada na IRA, gdzie zjadamy grillowanego steka z tuńczyka z puree ze słodkich ziemniaków i piklami z buraczków, pyszneeee, 17.000 CLP za porcję. Bierzemy cztery, bo myślimy, że ryba to takie lekkie danie, ale jest to jednak za dużo. Trzy porcje w zupełności by wystarczyły. I wracamy do cabañas.









Pogoda dzisiaj nieciekawa na zdjęcia, ale jeszcze będzie przepięknie....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz