środa, 14 lutego 2024

mirador de Aconcagua, najwyższej góry obu Ameryk

W nocy jest zimno. Marznę. Po śniadaniu wyruszamy w górę, w stronę Aconcagua. Chcemy dojść jak najwyżej, może do Plaza Francia?











O 9 jesteśmy już na trasie, ścieżka jest piaszczysto-kamienna, prowadzi lekko w górę. Jest ciepło, słonecznie. Piękna pogoda. Idzie mi się dobrze, idę jak koń, a raczej muł, czuję siłę i wytrzymałość. Prowadzę stawkę, za mną reszta turystów, ze 20 osób, wszystkie, oprócz Macieja młodsze ode mnie.























Paweł idzie z nami, ale dosyć szybko odpada, więc dalej idziemy sami. Agata w ogóle nie idzie, zostaje w campie.









To bardzo przyjemna wędrówka, która dostarcza nam niezapomnianych wrażeń i pozwala na totalne obcowanie z naturą. Chłoniemy piękno i majestat gór.



















































W górę idziemy 3h 45. Na mirador de Aconcagua zjadamy kanapki, gapimy się na najwyższą górę obu Ameryk przez prawie półtorej godziny i robimy zdjęcia, dużo zdjęć. Do Plaza Francia, 4150mnpm jednak nie dochodzimy, musimy już wracać. Fajny dzisiaj ten trek.
 

































No co tu się dzieje?!?













Dobra, dosyć tych wygłupów, wracamy do bazy Confluencia.



































W dół idziemy 2h 30, w campie jesteśmy o 17.











Na kolację dostajemy rosołek, kluski ze szpinakiem i sosem mięsno-warzywnym i krem z oreo. No nie spodziewaliśmy się trzydaniowych obiadów na wysokości 3400mnpm.Wcześnie idziemy spać, ok. 20, bo jutro wcześnie musimy wyruszyć na trasę.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz