środa, 20 kwietnia 2022

żegnamy Caye Caulker i zwiedzamy Altun Ha

Dziś mi się udaje! Słyszę budzik i wstaję na wschód słońca, niestety, niebo jest trochę zachmurzone, ale i tak jest pięknie. Cicho i spokojnie. Jest 5.29. Wracam do chatki, ale już mi się nie udaje zasnąć.
 








O 7 wstajemy, pakujemy się i idziemy na śniadanie do Paradiso Cafe. Zamawiamy veggie omelette, 12BZ$ i iced coffee, 3BZ$. Jest smacznie. A podatek wliczony w cenę.
 








Potem zabieramy manele i maszerujemy na przystań Ocean Ferry, po drodze kupując dużą butlę rumu, 1750ml za 32BZ$ i wodę. Robimy check in, nadajemy plecaki i płyniemy do Belize City.
 





















Tu odbiera nas Wallis z Friends Discovery Belize, pakujemy plecaki do środka, bo mu się bagażnik nie otwiera i jedziemy do ruin Altun Ha. Zanim jednak wyjedziemy z miasta, na stacji benzynowej już żąda od nas zapłaty 100US$ za transport. Nooo, to mi się nie podoba i robię się podejrzliwa. I nawet mnie nie przekonuje jego znajomy policjant, bo przecież może być podstawiony. Chcę mu dać 50US$ teraz i resztę, jak skończymy, ale mamy stówę w całości, więc nie ma wyjścia- płacimy. Do Altun Ha jedziemy 1h 15, tu zostawiamy samochód z bagażami i otwartym oknem, bo mu się nie zamyka. Rany, co tu się dzieje? Wallis idzie do strażników i mówi, żeby pilnowali tego auta. Wstęp kosztuje 10BZ$/os., on wchodzi za darmo, a powinien zapłacić piątkę. Zaprowadza nas na główny plac, mówi, że zwiedzanie trwa godzinę. My wchodzimy na wszystkie piramidy, on czeka na dole, nie tak jak Hamner, który z nami właził wszędzie, ale po pół godzinie zaczyna nas poganiać. No ej. My robimy swoje. Ale faktycznie, godzina wystarczy, bo sitio jest niewielkie, ma dwa place i kilka piramid.







































































Wracamy do auta, na szczęście, nikt nie ukradł naszych plecaków przez to otwarte okno. Wyjeżdżamy w kierunku głównej drogi, po drodze Wallis pomaga jakimś ziomkom, którzy złapali panę, zmienić koło. Trwa to 15 minut, a w sitio nas poganiał.





Proponuje, że zawiezie nas do Orange Walk za kolejne 100US$, ale my nie chcemy, wolimy jechać publicznym autobusem, więc zostawia nas na Northern Highway, gdzie na autobus czekamy jakieś 40 minut. Wreszcie przyjeżdża. Jedziemy godzinę za 4BZ$/os.
















Tu z łatwością znajdujemy Casa Ricky, gdzie mamy zarezerwowany pokój. Jest porządnie i czysto, a gospodarz miły i uczynny.
 




Idziemy do miasteczka, aby coś zjeść. Jest beznadziejnie, sporo miejsc zamkniętych, a jak już otwarte, to pusto w nich. Jedyna opcja to Friendship Fast Food, co okazuje się być chińską knajpą! Jemy więc chow mein, ja z wieprzowiną, 10BZ$, Maciej z krewetkami, 13BZ$ popijamy sokiem coco-piña, 1BZ$, tanio i dosyć smacznie.
 


















Wieczorem kontaktuje się z nami Tyron Moralez, z którym jesteśmy umówieni na jutro na package tour do Lamanai i próbuje ugrać dodatkową opłatę za odebranie nas z hotelu. Nic z tego, twardo się przeciwstawiam i mówię, że nie było o tym mowy, gdy wczoraj ustalaliśmy warunki. Dostajemy transport, wstęp do ruin, lunch, wodę i napoje oraz przewodnika za 125BZ$/os.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz