niedziela, 3 kwietnia 2022

dzień w El Mirador, dzień trzeci treku do El Mirador

Pobudka o 5, kawa i wychodzimy na piramidę El Tigre na wschód słońca. Niestety, niebo pokryte jest chmurami, więc ten wschód jest słaby.
 



























Wracamy na śniadanie, na pankejki, których nie lubię, z dżemem i miodem, ale jest to jakiś odmiana od tej jajecznicy. O 9 wychodzimy na zwiedzanie.
 









































































Miasto zostało ostatecznie opuszczone około 800 roku n.e., ale nie z powodów militarnych czy politycznych, a bardzo typowych a zarazem współczesnych: degradacji środowiska. Majowie wycięli większość drzew w okolicy, w efekcie nastąpiła erozja gleb i znaczny spadek możliwości magazynowania wody, co z kolei uniemożliwiło uprawę ziemi.

















Do obozu przychodzi duża grupa, 19 osób, potem okazuje się, że jest ich jeszcze więcej, no to już jest przesada, żeby tu było tylu ludzi! Na lunch jest zupa warzywna i ryż z burakami.











Po południu najpierw idziemy z naszą przewodniczką Deslyn i przewodnikiem Rickym na miejsce katastrofy awionetki, która w 1995 leciał George Benson wraz z żoną i córką. Ale kto to jest George Benson?? To dyrektor parku i oficjalny odkrywca El Mirador. Mieli szczęście, przeżyli, a wrak pozostał w dżungli na zawsze.
 

















Okazuje się, że ta awionetka jest w zupełnie innym kierunku niż piramida La Danta, na którą się wybieramy na zachód słońca. Przyspieszamy więc kroku, potem prawie lecimy przez ten las, Maciej się wkurza, że awionetka niepotrzebna i że nie zdążymy. Mi się samolot podobał. Do La Danta przychodzimy na szczęście na czas, wspinamy się jeszcze na sąsiednią, mniejszą piramidę i potem na tę wielką, największą jeśli chodzi o objętość piramidę na świecie. W ciszy i skupieniu podziwiamy wspaniały zachód, a dżungla wokół nas śpiewa.
 



























Zbudowanie piramidy La Danta, której najniższy poziom ma rozmiar 17 boisk do piłki nożnej, zajęło około 400-500 lat. A żeby ową piramidę zbudować w okolicy musiało mieszkać kilka milionów ludzi.












































Uwaga! skorpion!



Wracamy do campamiento na kolację, a tu przykra niespodzianka- musimy czekać na swoją kolej aż do 20, aż zje kolację ta duża grupa. Jemy zestaw warzyw. Jestem już wegetarianką? Idziemy spać, tzn. usiłujemy spać, ale jak było do przewidzenia towarzyszą nam wrzaski, krzyki i głośne śmiechy. Pfffff.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz