I taki widok z okna, haha.


Śniadanie jemy w tym samym, prymitywnym comedorze, gdyż nie mamy czasu, by szukać czegoś innego i płacimy po 15Q. To jedno z najtańszych śniadań.




Łapiemy taksówkę i za 45Q jedziemy na terminal Trebol. I zanim wysiądziemy z tej taksówki, niemal za chachoł wyciągają nas i wsadzają do właściwego autobusu. Tym razem jest to taki duży i kolorowy, niebieski, przerobiony z amerykańskiego autobusu szkolnego. Jedziemy do Los Enquentros, 40Q/os. Potem kolejnym do Solola, 3,5Q/os. i ostatnim do Panajachel, 5Q/os.


Tu maszerujemy do embarkadero, by znaleźć łódkę do Santiago de Atitlan, po drugiej stronie jeziora. Łódź ma wypłynąć za pół godziny, a wypływa po godzinie i 15 minutach, 25Q/os. Czekano, by zebrała się odpowiednią ilość pasażerów. Płyniemy około pół godziny, skacząc po falach, gdyż już zerwał się wiatr, który marszczy wody jeziora. Zresztą tu zawsze po południu psuje się pogoda.









Niestety, żadnych widoków podziwiać nie możemy, gdyż łódź, wykonana z maty szklanej i żywicy jest tak skonstruowana, że siedzimy w dole, a okienka umieszczone są wysoko. Wysiadamy i z plecakami szukamy naszego hostelu. Od przystani to kawałek, jakieś 10 minut, ale z plecakiem trochę ciężko. Do Hosteria del Centro wchodzi się przez parking/garaż (znowu!), pokój jest niewielki, z oknem wychodzącym na jakby wielki salon-kuchnię, oprócz łóżka nie ma tu mebli, ani klimatyzacji czy choćby wentylatora. Oczywiście żądam wentylatora i dostaję, taki malutki wentylatorek raczej, najważniejsze, że działa. Jest duszno i brzydko, tragedia. Wspólna łazienka dosyć przyzwoita. Uprzejma obsługa, zwłaszcza starsza pani bardzo grzeczna, żeby nie powiedzieć usłużna.










I taki widok z okna.











Zupełnie nie wiemy, jak znaleźć agencia de viaje, by zorganizować na jutro wejście na wulkan, bo nie ma tu żadnych, więc pytamy policjantów, którzy po krótkiej naradzie dają nam ten kontakt. Pytamy również w naszym hostelu-garażu i w sumie umawiamy się przez nich z Arnoldo Ortiz, na jutro w środku nocy. I robimy zakupy na jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz