W tym pokoju nie ma robali.
Po 6 tygodniach podróży wracamy dziś do domu, pora na podsumowanie.
Domy tutaj są okratowane. Okna i tarasy. Życie za kratami. Płoty i mury zwieńczone spiralami drutu kolczastego. Ludzie zabezpieczają się przed włamaniami. Mimo tych widocznych oznak strachu (?) czujemy się tu bezpiecznie.
Po 6 tygodniach podróży wracamy dziś do domu, pora na podsumowanie.
Domy tutaj są okratowane. Okna i tarasy. Życie za kratami. Płoty i mury zwieńczone spiralami drutu kolczastego. Ludzie zabezpieczają się przed włamaniami. Mimo tych widocznych oznak strachu (?) czujemy się tu bezpiecznie.
Ludzie są otyli, przysadziści, zwłaszcza kobiety, które w większości mają dupska wielkie jak szafy i obwisłe brzuchy. Okropność.
Kościoły. Różne, różniste. Czasem dziwaczne. Na przykład Iglesia de Luz del Mundo. Cokolwiek to znaczy. Zwłaszcza w El Salvador.
Pada. Transport minivanem na lotnisko Tocumen zajmuje pół godziny. Po drodze widzimy nieskończone metro, które ma wkrótce połączyć lotnisko z miastem. Tu czekamy na nasz lot do Stambułu 4 godziny :p Szkoda, że internet dostępny jest tylko teoretycznie :( Swoją drogą to skandal, powinien być free i bez ograniczeń. Tak jak w Buenos Aires, gdzie włączał się automatycznie.
Robimy check in. Zaglądamy do wszystkich duty free i załapujemy się na alkohol- rum, raspberry absolut, mango ron, papaya tequila i white chocolate. To ostatnie najlepsze, słodziutkie. Ale czekoladek czy innych słodyczy nie ma.
Tak się zajmujemy tymi drinkami, że prawie się spóźniamy i do samolotu wchodzimy ostatni ;p Zajmujemy miejsca i wkrótce startujemy. Lecimy Airbusem A330 300/200 Turkish Airways i mamy miejsce przy oknie. Lot ma trwać 13 godzin!
Stewardesy rozdają napoje i orzeszki. O kurcze, nie będzie jedzenia? Jestem głodna!
Na szczęście niedługo jest również jedzenie, smaczne. Oglądam cztery filmy i w ogóle nie śpię. W końcu w moim rytmie dnia jest jeszcze wieczór...
W Stambule jesteśmy wcześniej i mamy 2 i pół godziny oczekiwania na samolot do Berlina. Najadamy się turkish delight i chałwy, a potem nam niedobrze i mdło :(