piątek, 6 lipca 2018

Volcan Arenal, trek w lesie deszczowym

Super dzień!



Jedziemy na wycieczkę, którą wczoraj kupiliśmy w Red Lava za 65$/os. Przyjeżdżają po nas przed 10, no kto to widział, żeby tak późno zaczynać?? Zwłaszcza tutaj, w Costa Rica, gdzie pogoda jest do 10, a potem się psuje i zaczyna padać. W busiku nazbierało się ze 20 osób, jest dwóch przewodników, więc podzielą nas na dwie grupy. Jedziemy ok. 40 minut i przez wiszący most przechodzimy na szlak.





Nasz guia to Cristiano, przezabawny, sympatyczny człowiek, który opowiada mnóstwo ciekawostek i ciągle się śmieje.
Pura vida!
Idziemy przez las deszczowy, ostro w górę,  ostro w dół,  po linach się wyciągamy i opuszczamy, tak jest stromo, przechodzimy po kamieniach przez potoki i po kładkach z pni. Mamy szczęście, bo nie pada, nie wyobrażam sobie przejścia tej trasy podczas lub po deszczu; byłaby to jazda po błocie. I dobrze, że mamy kijki!











Z mirador patrzymy na lagunę Arenal, z innego mirador kiepsko widać wulkan Arenal, gdyż kotłuje się na nim mgła, a szkoda, ponieważ to bardzo ładny wulkan :(



























Maciej kąpie się w potoku, a potem w kaskadzie. Na koniec dnia kąpiel w źródłach termalnych i maseczka z błota. Super! Bardzo nam się ta wycieczka podoba, warta jest swojej ceny.



































Wracamy ok. 20. Na obiad w barze Las Delicias d'Leo zjadamy hamburguesy z frytkami i colą/fantą po 2000 CRC/porcję, bo już mamy dosyć tych typowych zestawów z ryżem,  frijoles, czyli czarną fasolą, której nie cierpię i nie jadam, platanos albo patacones, bleeee! Tu, w Costa Rica jedzenie jest bardzo podobne do meksykańskiego, czyli niedobre ; (





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz