wtorek, 17 lipca 2018

Bahia del Sol, dia uno

Śpimy do 8, jedenaście godzin, leniwie zgrzebujemy się na śniadanie. Później leniwy basen i koło południa idziemy na autobus, który przyjeżdża o 12.30 i za 1$/os. (chyba nas naciągają) jedziemy pół godziny do supermercado w San Marcelino. Tu kupujemy rum 950 ml za 7,90$ i do tego galon soku pomarańczowego za 1,95$ plus jakieś jedzenie na lunch. Wracamy za pół dolara/os., mówiłam, że nas oszukali! 









Wysiadamy w naszym comedorze i zamawiamy coctel de camarones ceviche za 4$ i w sklepie obok piwo Pilsner 1 litr za 1,5$.


Wracamy do Bahia del Sol i popołudnie spędzamy na basenie koło naszego apartamentu. Z drinkiem, oczywiście ;)




Na kolację idziemy do naszego comedoru Familia, ale okazuje się, że kucharki poszły do kościoła i wrócą za ok. 45 minut. Co robić? Czekać czy wracać do hotelu i przyjść jeszcze raz? Nie chce nam się, jest gorąco :p Na szczęście jakaś inna kucharka zabiera się za nasze jedzenie, jednak czekamy na nie 40 min.! W międzyczasie obsługują miejscowych, którzy przychodzą po nas, skandal! I żadnego czekadełka nie ma. Ryba jednak jest smaczna i kosztuje tylko 5$/porcję.
















Wieczór spędzamy przy drinkach. Jest ciepło, przyjemnie.... uwielbiam!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz