Po podróży śpimy dobrze, budzimy się o 9 i idziemy na śniadanie. Tu spotykamy się z grupą, a Jerzy gęsto się tłumaczy ze swojej wczorajszej wpadki. Mówi, że wysłał Nepalczyka po nas na lotnisko i że czekał tam na nas. Nie jest to prawdą, nikogo nie było, sprawdzaliśmy wielokrotnie.


Zmieniamy pokój, przechodząc do innego budynku hotelu.



Umawiamy się na 13 na zwiedzanie Starówki, gdyż reszta grupy przyleciała dziś nad ranem (i została odebrana przez Jerzego z lotniska!).











Idziemy na Durbar Square, Jerzy płaci wstęp oglądamy budynki świątynne i pałac królewski, zaglądamy do Kumari i idziemy na kawę do Himalayan Java Coffee.
Durbar Square to plac z najwyższej klasy zabytkami zgromadzonymi na niewielkiej przestrzeni, wokół których toczy się codzienne życie.





Wracamy rikszą za 400 Rs.



I idziemy na przechadzkę po Thamelu, zaglądając do różnych sklepów w poszukiwaniu pamiątek.




Wieczorem Jerzy zaprasza nas na powitalną kolację do Mitho. Tu poznajemy naszego przewodnika, Bijay'a i innych trekkkerów z Polski, którzy już swoją przygodę zakończyli. Rozmawiamy o podróżach i jemy nepalską zupę fasolową z 5 rodzajów fasoli, niedobra jest oraz chicken momo, pijemy piwo - a jakże - Everest.






Brak komentarzy:
Prześlij komentarz