niedziela, 15 października 2023

szósty dzień treku pod Everest, aklimatyzacja w Dingboche, 4410 mnpm

Dziś jest przyjemny dzień. Śpimy do oporu, ale budzę się o 5.28. Haha. Na śniadanie, które jest o 8.30 poprzedniego dnia zamawiamy 2 fried eggs & 2 toasts, wcale nie za dobre.
I taki widok z okna mamy.










Dingboche jest bardziej słoneczna i mniej dotknięta lodowatymi wiatrami wiejącymi przez Dolinę Khumbu niż inne wioski. Nie prowadzą tu żadne drogi, jedynie szlaki, piesze i zwierzęce. Z wyjątkiem niektórych produktów rolnych wytwarzanych wokół wsi to jaki i muły niosą większość tego, co jest spożywane lokalnie.







O 9.30 ruszamy na mały spacer pod południową ścianę Lhotse, na której w październiku 1989 zginął Jerzy Kukuczka. Idzie nam się dobrze, mimo przenikliwego wiatru, lekko pod górę, przez dwa czy trzy strumyki. Nasza lodge, Bright Star znajduje się na wysokości 4490 mnpm, czorten pamięci bohaterów Lhotse jest na 4700 mnpm. Trasę tę pokonujemy w godzinę 45 minut. Widać stąd Nuptse, Lhotse, Imja Tse, Cho Polu, Baruntse i piękną Ama Dablam. Widoki są przepiękne.































































Zapalamy świeczkę ku pamięci polskich himalaistów, którzy zginęli na Lhotse, robimy pamiątkowe zdjęcia, również firmowe i firmowy filmik dla okeja i powoli wracamy.


















































I tak, przy użyciu energii słonecznej, gotuje się tu wodę na herbatę.








Trochę odpoczywamy i o 14 wybieramy się do Cafe Himalaya na lunch. I podobno jest tu internet, bo nasza sim karta już od Namche nie działa. Podobno. Internet i owszem jest, ale płatny, więc takie to są informacje od Jerzego. Płatny internet jest w każdej lodgy, więc bez łaski. Ale nie po to kupowałam kartę, żeby teraz codziennie, w każdej miejscówce kupować internet.









W Cafe Himalaya znajduje się niewielkie muzeum himalaizmu, są tu również polskie akcenty.













Zamawiamy dwie cappuccino i cinamon roll, płacimy 1250 Rs.



Opał się suszy ;)



Tak buduje się nową lodge.





W lodgy odpoczywamy aż do 18 i wracamy do Cafe Himalaya na kolację. Przyjemniej tu niż w jadalni w naszej lodgy, smaczniej i taniej. Zjadamy zupę czosnkową, 450 Rs, veg cheese sandwich, 700 Rs i wypijamy mint tea z dolewką, 200 Rs.
 






Przed nami jeszcze trzy dni w górę, podobno po 10 godzin marszu, nie wiem, jak damy radę, a potem cztery dni w dół, do Lukli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz