czwartek, 26 października 2023

Bhaktapur, ceglana perła Nepalu

Po śniadaniu, wybieramy się na wycieczkę do Bhaktapur, podobno najstarszego miasta w Nepalu. Na ulicy łapiemy taksówkę, malutkie Suzuki i negocjujemy cenę. Wynosi ona po krótkich targach 3500 Rs za jazdę tam i z powrotem oraz dwie godziny oczekiwania na miejscu. Bhaktapur znajduje się w odległości kilkunastu kilometrów od Katmandu, jedziemy tam około pół godziny, gdyż nadal prawie nie ma ruchu i ulicę są puste z powodu święta Dashain.
 











Kupujemy bilety wstępu 1800 Rs, ale nic nie kombinujemy, żadnych zniżek dla emerytów, których tu zresztą nie ma, ani nic innego, gdyż pieniądze z biletów przeznaczone są na renowację zabytkowych budynków w mieście. I tak ma być.



Wchodzimy więc przez bramę i spacerkiem przechodzimy z jednego placu na drugi, oczywiście robiąc masę zdjęć. I podziwiamy.









Położone około 20 km na wschód od Kathmandu w obrębie Doliny Kathmandu Bhaktapur jest jednym z 3 miast królewskich. Pozostałe to Kathmandu i Patan. Znane jest również pod nazwą Bhadgaon lub Khwopa (w języku miejscowym).






Bhaktapur to starożytne miasto ludu Newar, leżące w dystrykcie Bhaktapur, rejonie Bagmati. Miasto było stolicą Nepalu za czasów wielkiego Królestwa Malla aż do drugiej połowy XV wieku. Jest wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO ze względu na bogatą kulturę, świątynie, piękne artystyczne wyroby z drewna, kamienia i metalu.













W Bhaktapur jest mnóstwo zabytków terakotowych z rzeźbionymi drewnianymi kolumnami, pałaców i bogato rzeźbionych świątyń, pozłacanych dachów, otwartych krużganków. Miasto poznaczone jest pagodami i miejscami kultu.





























Bhaktapur leży na starożytnym szlaku handlowym między Indiami i Tybetem, otoczone jest przez majestatyczne Himalaje. Populacja szacowana jest na 225 tysięcy obywateli. Religie tu obecne to hinduizm 92% i buddyzm 7%. Kasty zamieszkujące ten region to Newarowie 63%, Brahmini 10%, Chettri 18%, Tamangowie 5%.







































































Kończymy punktualnie po dwóch godzinach, to wystarczający czas, by w miarę dokładnie obejrzeć wszystkie najważniejsze miejsca i budynki i wracamy do Katmandu.






Tu w naszym hotelu idziemy na całkiem dobrą kawę cappuccino, po 130 Rs, a po południu idziemy jeszcze połazić po Thamelu. A może jeszcze coś kupimy? Pod koniec tego łażenia spotykamy Jerzego i umawiamy się na jutro na rozliczenie finansowe. Przy okazji informuje o nas, że nie mamy co liczyć na transfer na lotnisko, gdyż impreza zakończyła się wczoraj, pfffff. Trochę przegina, bo to nie ma żadnego znaczenia, kiedy trek się kończy, gdyż transfer lotniskowy jest wliczony w cenę.
















Wieczorem idziemy do Mitho na kolację. Zamawiamy tender chicken tagine, 790 Rs, pork belly steak, 750 Rs i duże piwo Everest, 650 Rs. Smacznie, bardzo się najadamy.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz