Śniadanie serwują od 8, więc ruszamy dopiero o 9, po drodze kupując jeszcze spirytus do nalewek dla Rafała, tankując się w Szklarskiej i kupując piwo już w Czechach.


Dwa razy gubimy się na rozjazdach, Maciej się wkurza, wreszcie wjeżdżamy do Niemiec. Ruch tu ogromny, dwa pasy zajęte przez ciężarówki i dwa przez osobówki. Godzinę stoimy w korku po Heilbronn. Masakra jakaś. Asia chyba wysłała na trasę wszystkie swoje tiry.


Do Grenoble przyjeżdżamy o 23.30. Horror.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz