Budzik nastawiamy na 6.41, bo od siódmej (teoretycznie) otwarta
jest kasa biletowa tren Nariz del Diablo; oczywiście jest opóźnienie, dostajemy
numerki jak w Urzędzie Miasta, potem jakiś koleś przed nami bierze ileś tam
biletów, a do każdego trzeba pokazać paszport, z którego urzędniczka spisuje na
bilet dane osobowe ;p Do tego jedna z bileterek dopiero się uczy, jak wystawiać
bilety…. robi się późno, a my przecież bez śniadania ;( Pokazujemy nasze
paszporty, kupujemy bilety po 32$/os. i lecimy do hotelu; tu szybko łykamy bułę
z serem i z powrotem biegiem na stację. Przy wsiadaniu trzeba okazać bilet i
znów paszport, więc trochę pyskuję (po hiszpańsku, rzecz jasna), ale okazuje
się, że to ze względów bezpieczeństwa (!) No jeśli z takich względów, to OK,
nie ma dyskusji ;)
Wsiadamy do pociągu i WOW! Ale widoki!!! Jest przepięknie. Jedziemy
tuż nad przepaścią, w dole górska rzeczka. Zakręty w lewo i prawo. Rewelacja! Cała
podróż trwa 40 minut, później jest 10-minutowy postój na zrobienie zdjęć i
dalej jedziemy na stację końcową, gdzie tańcem wita nas zespół ludowy. Ah!
Podczas godzinnej przerwy zespół folklorystyczny pokazuje nam różne tańce, na koniec zapraszają turystów do zabawy, w tym oczywiście Macieja ;) ten to zawsze jest wybierany przez lokalne laski na wszystkich kontynentach ;p
Podczas godzinnej przerwy zespół folklorystyczny pokazuje nam różne tańce, na koniec zapraszają turystów do zabawy, w tym oczywiście Macieja ;) ten to zawsze jest wybierany przez lokalne laski na wszystkich kontynentach ;p
Wracamy do hostalu, pijemy zimne piwko wysyłając wiadomości
na whatsappie, pakujemy się i o 12.30 za 2,35$ jedziemy do Rio Bamba (89 km) 1h
podróży kosztuje 4$. Na terminalu jesteśmy o 14.30 i za 15 min. mamy odjazd
Transvencedores, bilet kosztuje 3,10$.
Tu się suszy nasze pranie, a konkretnie skarpety ;p
Przed 16 jesteśmy w Latacunga, bierzemy miejscowy autobus i wysiadamy na terminalu. Tu sprawdzamy autobus na jutro do Laguna Quilitoa i idziemy szukać hostelu Los Nevados, o którym pisze routard. Znajdujemy go dość łatwo, mimo że jest kiepsko oznaczony. Znajduje się 3 min. od terminalu, więc super. Bierzemy pokój bez TV za 8$ ;D Jest agua caliente i wifi, słabe, bo słabe i tylko w holu, ale jest.
Tu się suszy nasze pranie, a konkretnie skarpety ;p
Przed 16 jesteśmy w Latacunga, bierzemy miejscowy autobus i wysiadamy na terminalu. Tu sprawdzamy autobus na jutro do Laguna Quilitoa i idziemy szukać hostelu Los Nevados, o którym pisze routard. Znajdujemy go dość łatwo, mimo że jest kiepsko oznaczony. Znajduje się 3 min. od terminalu, więc super. Bierzemy pokój bez TV za 8$ ;D Jest agua caliente i wifi, słabe, bo słabe i tylko w holu, ale jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz