Koszmar.
To jest koszmar, nie podróż. Autokar trzęsie się na
wybojach, hamuje na topas, przyspiesza, kiwa się. Hałas. Smród spalin. Do tego
robi mi się niedobrze. Mam problemy z żołądkiem, duże problemy, chyba po tym jugo de caña.
Nie śpię całą drogę. A Maciej śpi ;p
Przyjeżdżamy do Cuenca o 5 rano i półtorej godziny czekamy
na pierwsze autobusy do miasta. Bierzemy nr 10 za 25¢/os. (obojętnie, jaki długi
przejazd). Znajdujemy nasz hostal Casa Cuencana za 10$/os. Con wifi y agua
caliente, która nie była ciepła, tylko ledwie chłodna! W międzyczasie, po
naszej interwencji, naprawiają junkers, ale bezskutecznie.
Jestem słaba jak kot, kładę się do łóżka i odpoczywam aż do
10. Może nawet śpię.
Potem ruszamy na miasto. Najpierw szukamy jakiejś piekarni,
by kupić suche bułeczki na mój biedny żołądek, ale nie ma tu piekarni. Krążymy po
mieście, są tu specjalistyczne ulice, np. z gadżetami na przyjęcia urodzinowe,
kilka, kilkanaście sklepów tej samej branży na tej samej ulicy, a piekarni nie
ma. W końcu jest- kupujemy bułki i na śniadanie i na zapas na almuerzo.
Styl kolonialny w architekturze, doskonale zachowany w Cuenca, powstał dzięki połączeniu katolickich koncepcji, indiańskich motywów i inspiracji arabskich. Spokojnie, bo nadal boli mnie żołądek i nie mam siły, przechadzamy się po urokliwych, brukowanych uliczkach, bujnie ukwieconych placach i zacisznych dziedzińcach bielonych domów z wielkimi drewnianym drzwiami i balkonami o balustradach z kutego żelaza.
Styl kolonialny w architekturze, doskonale zachowany w Cuenca, powstał dzięki połączeniu katolickich koncepcji, indiańskich motywów i inspiracji arabskich. Spokojnie, bo nadal boli mnie żołądek i nie mam siły, przechadzamy się po urokliwych, brukowanych uliczkach, bujnie ukwieconych placach i zacisznych dziedzińcach bielonych domów z wielkimi drewnianym drzwiami i balkonami o balustradach z kutego żelaza.
Na ulicach sporo ludzi w ludowych strojach; nic dziwnego, w
końcu jesteśmy już na południu Ekwadoru. Co ciekawe, małe dzieci nie są noszone
w chustach na plecach, ale na rękach, w kocykach. O wózkach nie wspomnę, gdyż
nie ma tu chodników.
A słynne kapelusze panama nie są produkowane w Panamie, tylko w Ekwadorze i to właśnie stąd, z Cuenca pochodzą te najlepsze. Ich produkcją zajmują się wciąż rodzinne firmy, wytwarzające je na niewielką skalę. Jednak ich cena jest dosyć porażająca.
Jak tak sobie podróżujemy po Ekwadorze, to widzimy mnóstwo
propiedades y lotas na sprzedaż, bardzo dużo. Ciekawe, dlaczego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz