sobota, 15 lipca 2023

wulkan Khorgo, 2400 mnpm

Mimo tej kozy, wcale nie było mi w nocy ciepło, a to dlatego, że nie zamknęliśmy szyberdachu i całe ciepło uciekło w kosmos. Po śniadaniu, na które dostajemy ryżową zupę na mleku jaka z rodzynkami i chrusty ze śmietanką z jakowego mleka, wchodzimy na wulkan Chorgo, 2400mnpm.
 








Wejście jest łatwe i przyjemne i zajmuje nam pół godziny. Przy okazji możemy wypróbować nasze nowe kijki, ultralekkie i ultrawytrzymałe. Z kaldery wulkanu rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na okoliczne góry. W głębokim kraterze znajduje się malutkie jeziorko. Postanawiamy obejść wulkan dookoła, przejście nie jest trudne. Cała wycieczka, łącznie ze zdjęciami trwa dwie godziny.


































































Wsiadamy do samochodu i dzisiaj już tylko jedziemy, z przerwą na lunch nad rzeką, gdzie gonimy jaki.
 
























Tu zatrzymujemy się, by obejrzeć miejsce modlitw i składania darów.













Po drodze Puujee zatrzymuje policja, oj będzie mandacik za prędkość.







Jesteśmy w Uliastaj. Dziś nocleg w prawdziwym, używanym i zamieszkanym na co dzień gerze, w którym mieszka siostra Erki z rodziną. Odstępują go nam na tę noc, a sami, z Erką i Puujee jadą do trzeciej siostry. Na przekąskę dostajemy chleb z tą strasznie tłustą śmietanką z jaka, która kojarzy mi się ze smalcem, a do picia mleko z jaka.













Mamy pół godziny do obiadu, więc idziemy na krótką przechadzkę.









Na kolację siostra Erki podaje mięsne pierożki z baraniną zatopione w warzywnym rosole, smaczne.



I zostajemy sami, jako gospodarze mongolskiego gera. Tu jest cały dom.



I tak po kolei, łazienka, pralnia (ale jak działa pralka, skoro nie ma bieżącej wody??) i jedna sypialnia.







Jest i salon, na wprost wejścia.



Z szafą (pomyślałam od razu o mojej wielkiej szafie!), regałem na książki (a u nas w domu biblioteka z regałami po sufit) i telewizorem.




I druga sypialnia i kuchnia z lodówką i bufetem.





Wyjście z domu. W gerze nie ma okien, ale światło wpada właśnie przez drzwi oraz lufcik w dachu.



W gerze, typowym mongolskim domu nie ma miejsca na intymność, na prywatność, wszystko dzieje się tu i teraz....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz