wtorek, 4 lipca 2023

Istambul, day 1

Śniadanie mamy w Dimbil Restaurant, typowo tureckie, smaczne, tylko kawa jest sztuczna, 3in1 z torebki. Z hotelu zamawiamy transfer na lotnisko na godz. 17 za 600TL.



Jesteśmy w Sultanahmet, czyli w samym sercu Starego Miasta, naszpikowanego zabytkami jak keks na Wielkanoc. Zaczynamy klasycznie, od Hagia Sofia, tym bardziej, że nie ma jeszcze tłumów turystów. Wstęp jest darmowy, co zarządził Erdogan i to mu się chwali, ale zamienił pierwotny kościół w meczet i to mamy mu za złe. Oczywiście trzeba zdjąć buty, powietrze wypełnia lekkich zaduch przepoconych nóg. Kamienna posadzka przykryta jest dywanem w kolorze szmaragdowym i wszędzie stoją płotki ograniczające swobodny ruch. Górne piętro nie jest udostępnione, a szkoda, bo są tam piękne mozaiki i grobowiec Frederico Dandolo, doży weneckiego, który zdobył Konstantynopol i wywiózł do Wenecji słynne konie, które do dziś tam przebywają. Całe szczęście, że ukończono remont wnętrza.































Nagle robi się problem. Dostajemy smsa, że nasz Lot do Ułan Bator jest odwołany. Ale jak to? Idziemy do Ayasofia Cafe na kahve turleri, 45TL i przy okazji skorzystać z internetu. Dowiadujemy się z maila, że lot faktycznie jest odwołany.
 


Co robić? Idziemy do najbliższego biura podróży, który operuje Turkish Airlines i okazuje się, że najbliższy jest za tydzień, kosztuje 7000€/2 osoby, a w ogóle to samoloty są pełne. Co robić? Musimy udać się do centralnego biura Turkish Airlines, jedziemy tramwajem, metrem-teleferikiem i potem pieszo. Wchodzimy do biura i mówię pani w okienku, że ma problem. Przedstawiam go, tłumaczę, jak i u kogo kupiliśmy bilety i że chcemy lecieć, bo ponieśliśmy koszty również w Mongolii, rezerwując naszą wyprawę. Pani zmienia nam rezerwację na jutro na 14.10, to już trzecią zmiana. Cała ta zadyma trwa godzinę.


















Wychodzimy z nowym biletem i wracamy do hotelu, by kupić jeszcze jeden nocleg i odwołać dzisiejszy transfer na lotnisko. Teraz mamy znowu czas na zwiedzanie. Na trochę zwiedzania, bo jest już po 16.30. Jedziemy znów na Sultanahmet i stamtąd na najstarszy i największy bazaar świata, Kapali Carsi, po drodze wypijając świeżo wyciskany sok z pomarańczy, z pięciu pomarańczy za 40TL/butelkę.

 










Na bazarze feeria barw i smaków, miedziane naczynia, kolorowe, porcelanowe miski i miseczki, dywany i makatki, lampy Alladyna z kolorowego szkiełka, biżuteria ze złota, oko proroka rozmaite pamiątki, stożki kolorowych, pachnących przypraw, różne baklawy i inne słodycze.


















Potem wspaniały Suleymaniye Camii, z pięknym widokiem na Bosfor i Złoty Róg. To wspaniała świątynia muzułmańska, wybudowana za panowania Sulejmana Wspaniałego na trzecim z siedmiu wzgórz Stambułu, w obrębie murów miejskich, na zboczu schodzącym do Złotego Rogu. Po Błękitnym Meczecie jest drugim co do wielkości meczetem w mieście. Budowniczym meczetu był jeden z najznakomitszych budowniczych epoki osmańskiej, Sinan. Budowa trwała od 1550 do 1557 roku, zbudowano go w stylu bizantyjskim, na wzór Hagii Sofii. Po pożarze w 1660 nadano mu styl barokowy. Dookoła meczetu znajdują się budynki, które również zaprojektował Sinan: szkoła teologii, hamam, karawanseraj, szkoła medyczna, kuchnia, fontanny do ablucji. Dziedziniec otoczony jest 24 kolumnami: białymi, różowymi i porfirowymi, wspierającymi 28 kopuł. Meczet ma cztery minarety: dwa z nich mają trzy krużganki, dwa pozostałe - po dwa. Meczet ma wymiary 57 na 60 m, a jego powierzchnia wynosi 4500 m². Może pomieścić 5000 osób. Kopuła główna ma wysokość 50 m i średnicę 26,5 m. Lubię to miejsce.

























Z tyłu meczetu na cmentarzu znajduje się mauzoleum. Pochowano tutaj w 1566 sułtana Sulejmana Wspaniałego. Wewnątrz znajdują się trzy drewniane sarkofagi sułtańskie- sułtana Ahmeda II, Sulejmana II i córkę Sulejmana Wspaniałego – Mihrimah. Obok znajduje się grobowiec żony Sulejmana Wspaniałego, Roksolany, zawsze zamknięty.











Mam ochotę na tureckie lody, 50TL za małe, dwusmakowe. Biorę mango i karmel, jednak nie są zbyt dobre. 



Znowu wracamy w pobliże Hagia Sofia, bo teraz pora na Sultanahmet Camii, czyli Blue Mosque.

















Zbudowany został z polecenia sułtana Ahmeda I i jest jednym z ostatnich, a zarazem najwspanialszych przykładów tzw. klasycznego okresu sztuki islamskiej w Turcji. Do meczetu dołączono kompleks innych budynków: medresę, hale handlowe, szkołę, jadłodajnie dla ubogich, szpital, mauzoleum, fontannę oraz karawanseraj. W czterech narożnikach meczetu oraz na dwóch narożnikach dziedzińca wewnętrznego ustawiono łącznie sześć minaretów. Świątynię przykrywa kopuła o średnicy 22,4 m, która wznosi się 43 m ponad poziom posadzki.












Na zakończenie zwiedzania wypijamy zimne piwko Efez w Arch bistro, 100TL i 10% service. Bistro znajduje się w podziemiach, jest ładnie urządzone i ma łukowate sklepienia.












I idziemy na kolację do By Ferro Fish & Kebab House. Zamawiamy lamb chops, anchois i beef caserole, z piwem oczywiście, tzn. panowie zamawiają, ja już nie. Na początek dostajemy smaczną przekąskę, a na deser apple tea z baklavą. Płacimy 1700TL. Bardzo polecam tę knajpę, jedzenie pyszne, a właściciel miły, zabawny i starający się.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz