piątek, 7 lipca 2023

Lecimy do Ułan Bator??

Rano na śniadaniu wita nas informacja od MIAT, że lecimy dziś o 17 i między 11 a 12 jest transfer na lotnisko. Spokojnie się więc najadamy, nawet szykujemy po dwie bułeczki na wynos, bo przecież jedzenie będzie w samolocie dosyć późno. O 11 schodzimy do lobby, gdzie zbierają się już inni pasażerowie, a tuż po 12 dwa autokary ruszają sprzed hotelu.







Na lotnisku na tablicach jest już nasz lot, ale nie ma numerów bramek. Przedstawiciel agencji potwierdza, że dziś wylecimy, na pewno. Pojawiają się bramki, więc lecimy na koniec holu i ustawiamy się w kolejce. Jesteśmy drudzy! Musimy jednak jeszcze poczekać na pracowników, którzy zaczynają pojawiać się ok. 14.30. Potem jeszcze mają odprawę i w końcu zaczynają nas odprawiać. Mój plecak waży 8,9 kg, Macieja 11,8 kg, a Pawła walizka 20 kg, co on tam ma?? Pani pyta jeszcze o wizę, mówię, że nie potrzebujemy jej, gdyż zostały zniesione i w końcu dostajemy bilety.

Polecimy???























Idziemy na security, a potem do duty free, gdzie panowie kupują małą flaszkę, no nie małpkę, tylko pół litra jakiejś whisky. Przemieszczamy się na gate, a tu okazuje się, że samolot nie jest gotowy (?!), bo go jeszcze sprzątają (?!) i bagaże i coś tam, właściwie po raz kolejny nie dostajemy kompetentnej odpowiedzi, pfff. I znowu przekładają nam lot, tym razem na 20.15, ale faktycznie wylecimy o 21. Dopominam się o wodę, jednak moja prośba jest totalnie zlekceważona. Bułeczki już dawno zjedliśmy, picia nie ma, godzina darmowego internetu dawno się już skończyła. To jakiś skandal.









Wreszcie jest! Wołają nas do samolotu. Sprytnie montujemy się w kolejkę i jako jedni pierwszych wsiadamy do autobusu. Wiozą nas kawał drogi na zupełny koniec lotniska, gdzie stoją jakieś samoloty bez silników, chyba je tu remontują. Mam nadzieję, że nasz samolot będzie miał silniki.







Ale co to? Co to za samolot? Co to za linia? Omni Air International? Ktoś to w ogóle zna? Samolot wygląda jakoś podejrzanie i nie podoba mi się. Wchodzę, a stewardessy to jakieś grube Murzynki. No nie, o co tu chodzi? Murzynki w mongolskim samolocie? Zaczynam je więc wypytywać i okazuje się, że samolot wyleasingowany jest z Oklahomy (!) dla MIAT, mongolskich linii lotniczych.











Lecimy Boeingiem 767-300, samolot ma chyba ze 40 lat! Śmierdzi tu. I nie jest posprzątany! A wiemy, jak szybko się sprząta samolot, bo dwa razy tego doświadczyliśmy w naszych podróżach. Startujemy, ufff i po osiągnięciu pewnego pułapu serwują kanapki. Kanapki? Chyba pora na jakieś ciepłe jedzenie? Zwłaszcza, że mamy aż cztery godziny opóźnienia, pfff. Na szczęście jeszcze nie zdążam się zirytować i pytam stewardessę o ciepły posiłek, mówi, że zaraz będą podawać i faktycznie, po wózku z bułkami jedzie wózek z obiadem. Nie ma żadnego wyboru, podają wołowinę. Po długim czasie zimna kawa i ciepłe piwo. A nie zabierają przedtem śmieci.
Filmy, trzydzieści cztery do wyboru, najnowszy z 2014 roku. Faktycznie, ten samolot jest bardzo wiekowy. Mam nadzieję, że dolecimy. Oglądam jeden film romantyczny 'Endless love', uroczy i idę spać.





A my - mimo wszystko - nadal się śmiejemy! I tak już będzie przez całą wyprawę ;) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz