Jedziemy na zakupy do Lidla w Agdes, mamy dużo spraw do załatwienia. Zanim się wygrzebiemy jest już prawie południe, czyli pora jedzenia dla chłopaków, więc musimy się spieszyć. W sklepie tłum żabojadów z wózkami naładowanymi po brzegi, masakra jakaś. Szybko, szybko kupujemy prawie wszystko, co mamy na liście i karmimy Sebastiana na skwerze przy markecie. I jedziemy do pobliskiego SuperU po brakujące rzeczy- tort! (na jutrzejsze urodziny Adriana), sznurek do wiązania balonów i blok rysunkowy. Niestety, przy wejściu jest małpi gaj, który bardzo zainteresował Adriana. To bardzo sprytne marketingowo umieścić coś takiego przy wejściu/wyjściu, jedynym zresztą.
Na szczęście udaje nam się zmylić czujność wnuka :)
Gdy Sebastian robi sjestę, Adrian szuka ślimaków; ślimak, ślimak, pokaż rogi, dam ci sera na pierogi'. Bardzo go ciekawi, dotyka różków, które się chowają... to jest intrygujące :)
I zajęcia plastyczne z babcią Olą...
Po południu jest ładnie, chociaż zimno, ale i tak idziemy na plażę, by korzystać ze świeżego, morskiego powietrza. Zabawa jest fajna.
Po południu jest ładnie, chociaż zimno, ale i tak idziemy na plażę, by korzystać ze świeżego, morskiego powietrza. Zabawa jest fajna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz