wtorek, 10 kwietnia 2018

Trek pod Aconcagua, najwyższy szczyt Ameryki, 6962 mnpm

Fałszywa pobudka przed 6, zasypiam i wstajemy z budzikiem. Na śniadanie robimy jajecznicę, wreszcie jakaś odmiana od tych słodkości.
Ruszamy o 8.28, później niż planowaliśmy. Do Centro des Visitantes i Guardaparque musimy iść szosą, próbujemy łapać stopa, ale bezskutecznie :( Idziemy 45 minut, pod wiatr. W Centro kupujemy bilety do parku, 40 ARS/os. I to jest uczciwa cena, skoro możemy iść tylko do Laguny i kawałek dalej, a nie można zrobić normalnego, dwu lub trzydniowego treku. Do tego potrzebne jest zezwolenie,  które wydają w Centro de Turismo w Mendozie. Koszt to 500 ARS.
Refugia i campingi są też już zamknięte, bo jest po sezonie. Można wprawdzie wejść do parku i zrobić trek aż do refugio Confluensia i miradora Aconcagua, ale trzeba wrócić przed 18, bo wtedy zamykają park.
Szkoda, że tego wszystkiego nie wiedzieliśmy przed przyjazdem tutaj, w Mendozie. Tam panie w dwóch informacjach turystycznych nie wiedziały nic o Parku Narodowym Aconcagua :(
Gdybyśmy wiedzieli, że nie ma noclegu i nie można zrobić 2-dniowego treku, kupilibyśmy samolot na jutro, a nie na pojutrze. A tak mamy dodatkowy, niepotrzebny dzień w Mendozie.
W Centro strażnik parkowy opowiada nam o florze i faunie, historii i o samej górze. Idziemy najpierw na mirador, skąd po raz pierwszy spoglądamy na Aconcaguę ;) Góra jest piękna, majestatyczna, pokryta śniegiem. To najwyższa góra, jaką widzimy w życiu!





































Musimy jeszcze dojść do wejścia do parku, znowu szosą.
Później ruszamy na szlak, który jest bardzo łatwy,  z niewielkimi podejściami. Idziemy ok. 45 minut aż do wiszącego mostu, za który nie można pójść bez zezwolenia. Siedzimy w niemym zachwycie, robimy pamiątkowe zdjęcia i wracamy. W parku widzimy dużo ptaszków, dwa zające, ale żadnej pumy, a żyją tutaj.

































Aconcagua tworzy rozległy masyw o długości 60 km, zbudowany głównie z granitów pochodzenia wulkanicznego. Jest pokryty wiecznymi śniegami i lodowcami, z których 7 spływa na wysokość 3900 m n.p.m.






























Aconcagua w dialekcie Huarpe znaczy 'kamienna wieża strażnicza'. Szczyt jest ciągle pokryty śniegiem, a widoczna ściana południowa to 3000 m nagiego lodu i skały. W czystym górskim powietrzu wydaje się, że góra wyrasta niedaleko od drogi, jednak w rzeczywistości szczyt jest od niej oddalony o 45 km.




































































































































W Puente del Inca w Roque zjadamy po hamburguesie za 100 ARS/ porcję; nie będziemy już musieli szukać obiadu, gdy wieczorem zajedziemy do Mendozy. Hamburger jest duży i smaczny.














































Po drodze fantastyczne widoki... Andy są przepiękne!!































Przyjeżdżamy do Mendoza ok. 20.30, zabieramy plecaki z luku, a cieć, który je wydaje dopomina się o propinę, czyli napiwek. Za co, za wyjęcie bagażu?? Toż to obowiązek kierowcy, a jak zleca go komuś innemu, to jego sprawa, nie mój problem :p Dopomina się bardzo nachalnie, mówi 'moneda, moneda', mówię: 'no tengo dinero' i odchodzę. Chyba nas wyzywa...
Nie mamy zarezerwowanego żadnego noclegu, bo przecież nie wiedzieliśmy, że przyjedziemy dzisiaj, dzień wcześniej. Ale na Osmandzie jest pełno hosteli :) Cóż z tego, skoro są tylko na wirtualnej mapie, a w realu ich nie ma?? :(
Jest hospedaje! Kosztuje 600 ARS z łazienką, ale bez śniadania. Sprawdzamy i nie! To obskurna nora! Idziemy dalej. Następny to hostel w trakcie sprzedaży, przyjmuje tylko z wcześniejszą rezerwacją. Kolejny jest dziś full, jutro ma wolne łóżka w dormitoriach. Szukamy dalej. Trochę mi już ciężko z plecakiem, jestem zmęczona, mimo późnej pory jest gorąco. W końcu trafiamy do Hostel Club, ma wolny pokój dwuosobowy z łazienką,  śniadaniem i internetem, niestety, dosyć drogi, bo noc kosztuje 900 ARS. Pokój jest dosyć duży,  ale oprócz podwójnego łóżka jest też łóżko piętrowe (po co? albo to habitacion matrimonial, albo dormitorio) i szafka na plecaki (schowek? sejf?). Nie ma stolików nocnych ani szafki, czy choćby krzesła. Łazienka jest mała i brudna, pełno w niej kłaków. Po naszych dwóch myciach zapchał się prysznic :(


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz