To najgorsza do tej pory droga. I
najgorszy autobus. Jest to lokalny autobus z lokalsami, a więc jadą nim kobiety
w melonikach i obszernych kilkuwarstwowych spódnicach, mężczyźni z rozmaitymi
narzędziami, wszyscy mają pełno tobołków, ale najlepsza była babucha z ….
podłogą! Tak, z wielką rolką podłogi z linoleum :p Autobus telepie się i trzęsie
na szutrowej drodze, ale i tak udaje się nam przespać całą noc! Chyba już
jesteśmy wytrawnymi trekkerami :D
Do Uyuni zajeżdżamy o świcie i od
razu wpadamy w ręce pani z agencji turystycznej. Kupujemy u niej 3-dniową
wycieczkę na Salar de Uyuni z Laguna Colorada, Laguna Verde, posiłkami i przejazdem aż do San Pedro
de Atacama w Chile. Mamy wyjechać o 10, pani kasuje od nas po 100$ i… znika.
Znika na dosyć długo, aż zaczynamy się denerwować, na szczęście przychodzi,
wprawdzie trochę spóźniona, no ale wiadomo- tu zawsze jest ‘mañana’… W
międzyczasie kręcimy się trochę po miasteczku, to typowe miasteczko na
pustkowiu, zimnym i wietrznym, wygląda trochę jak z westernu. Uyuni w języku
Ajmara oznacza ‘miejsce jucznych zwierząt’. Na mercado zjadamy śniadanie i jesteśmy
gotowi na kolejną przygodę! Wsiadamy do toyoty 4x4, razem z nami jedzie Szkot,
Chilijczyk i dwie dziewczyny z Polski, doktorantki z Politechniki (!?) we
Wrocławiu. Jedziemy!
Najpierw odwiedzamy cmentarzysko pociągów, Cementerio de los Trenes. Stare, zardzewiałe lokomotywy parowe i wagony towarowe porzucone na pustyni, w prażącym słońcu, to niesamowite wrażenie. Wdrapujemy się na nie, huśtamy na pordzewiałych łańcuchach, wykukujemy z okienek, świetna zabawa.
Później jedziemy i jedziemy przez solną pustynię, Salar de Uyuni. To największe solne jezioro
na świecie ma 160 km długości i 135 km szerokości, a grubość skorupy solnej
waha się w granicach 2-7 metrów. Na powierzchni powstają tzw. ojos czyli oczy.
To bulgocząca i kipiąca woda źródlana, która wypływa z podziemnych strumieni i
przebija się przez solną skorupę. Znajdują się tu bogate złoża litu,
srebrno-białego metalu alkalicznego, wykorzystywanego w technice jądrowej i
produkcji baterii. I tu został przeniesiony rajd Paryż-Dakar!
W hotelu solnym zjadamy pyszny i
duży lunch, przygotowany przez kierowcę i jedziemy na Isla Incahuasi. Pośród
białego morza soli, na wyspie rosną niezliczone, wysokie na 12 metrów i bardzo
stare kaktusy; niektóre mają ok. 1200 lat! Jest ich mnóstwo i naprawdę robią
wrażenie. Wyspa uważana była za świętą i do dziś składane są tu ofiary.
Dziś śpimy w hotelu solnym, wszystko jest tu wykonane z soli, stoły, ławy, a nawet łóżko! I podłoga jest z kryształków soli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz