poniedziałek, 27 października 2014

Cabanaconde

Rano wstajemy wcześnie, by jak najszybciej wyruszyć w górę, ale okazuje się, że wszyscy turyści już dawno opuścili oazę, niektórych słyszałam przez sen, jak było jeszcze ciemno. Kupujemy najdroższą wodę świata, ale nie mamy innego wyjścia i zaczynamy mozolną wspinaczkę stromą ścieżką do Capanaconde. Pierwsze dwie godziny jest ok, jednak potem zmęczenie i upał dają się we znaki. Z wysiłku gwałtownie spada mi cukier, jest mi słabo. I ciężko. Wreszcie po 4,5h trudnej wspinaczki wygrzebujemy się z wąwozu! Jeszcze idziemy ok. 20 minut dróżką wśród pól, zanim dotrzemy do sklepu na rynku, gdzie kupujemy największą coca-colę! Cukier mi rośnie :p








































Capanaconde jest typową wioską andyjską, położoną na wysokości 3300 mnpm. Stąd możemy po raz ostatni spojrzeć na Cañon Colca. Jest on głębszy od Grand Canyon, ma 3182 m głębokości. Krajobraz jest tu surowy, niemal księżycowy z ubogą roślinnością i stromymi, skalistymi górami.













Po południu wracamy autobusem do Arequipa, zjadamy skromny obiad i śpimy w tym samym fajnym hostelu.




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz