niedziela, 26 października 2014

El condor pasa czyli Cruz del Condor i kanion Colca

Wstajemy wcześnie i po śniadaniu za 8 soli, do którego musieliśmy dopłacić jeszcze 4 sole za jajecznicę, jedziemy do Cruz del Condor. Tu wczesnym przedpołudniem pojawić się mają stada kondorów… Kondory, o rozpiętości skrzydeł nawet do 3,20 metra, są największymi drapieżnymi ptakami na świecie. Dożywają nawet 70 lat, żywią się głównie padliną, a są w stanie nawet zabić owcę. Są zagrożone wyginięciem.
W epoce kultury Chavin kondor był czczony jako święte zwierzę. U Inków był symbolem światła i świętego słońca i wysłannikiem do pozaludzkiej sfery.
Tak więc jesteśmy na Cruz del Condor i wypatrujemy tych ptaków. Wypatrujemy, wypatrujemy i nic nie możemy wypatrzeć… w końcu jest! JEDEN! Krąży nad nami wysoko, ledwo co możemy zrobić zdjęcie L No cóż, trudno, ale widzieliśmy kondora…




























Maszerujemy asfaltową drogą przez godzinę, w końcu udaje nam się złapać stopa i kawałek podjeżdżamy do miejsca, gdzie ścieżka zaczyna schodzić w dół kanionu Colca. Wędrujemy, wędrujemy, jest gorąco, słońce praży. Po około 3-godzinnym marszu dochodzimy do wiszącego mostu nad rio Colca. Idziemy dalej, jest dosyć ciężko, wycieczka zajmuje nam cały dzień, 7 godzin marszu. 






















Zmęczeni docieramy wreszcie do rajskiej oazy Sangalle, porośniętej palmami, ze skromnymi lodges, w których nawet są baseny. Śpimy w bambusowej chatce za 15 soli/os, na obiad zjadamy spaghetti bolonese (!).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz