piątek, 31 października 2014

Laguna 69

Wybieramy się na kolejną wycieczkę, tym razem do Lagunas Llanganuco, czyli dwóch przepięknych turkusowo-błękitnych jezior, otoczonych majestatycznymi szczytami górskimi, w tym Huascaran, który jest najwyższą górą Peru o wysokości 6768 mnpm. Mimo sporej wysokości i zadyszki idziemy dosyć sprawnie, wspinając się do Laguny Orconcocha na wysokości 3846 mnpm jako drudzy z 12-osobowej grupy, oczywiście dużo młodszych od nas :p Finalnie docieramy do Laguna 69 na wysokości 4300 mnpm; to nasz kolejny rekord wysokości.  Naprawdę warto było! Jest przepięknie, woda ma taki głęboki, turkusowy kolor, jezioro otaczają wysokie, majestatyczne szczyty, pokryte śniegiem, krajobraz jest piękny i surowy.






































Wracamy do Huaraz, tu na obiad wybieramy stek z wołowiny z frytkami i surówką. I niech ktoś mi powie, że w Ameryce Łacińskiej smacznie gotują! Jak można zepsuć takie proste danie?! Frytki są zimne i niedosmażone, a stek twardy i to w kraju, gdzie uprawia się tysiące odmian ziemniaków i wypasa tysiące sztuk bydła??

czwartek, 30 października 2014

Chavin de Huantar

Dziś jedziemy do Chavin de Huantar. Po drodze zatrzymujemy się nad Laguną Querococha na wysokości 3980 mnpm jest ciepło i przyjemnie, a widoki malownicze.












































Chavin de Huantar to stanowisko archeologiczne świątynnego kompleksu kultury Chavin, jednej z najstarszych w Peru, 1300-300 pne. W tym wielkim ośrodku o charakterze kultowym czczono dzikie koty, a szczególnie jaguara. Główna świątynia, nazywana Castillo ma wymiary 75m x 72m, jest wysoka na 13m i pierwotnie miała 3 kondygnacje. Przed nią znajduje się ogromny plac, na którym gromadzili się pielgrzymi. Leży tu olbrzymi kamienny blok, który prawdopodobnie był ołtarzem. Część kompleksu znajduje się pod ziemią, tworząc labirynt wąskich, długich korytarzy i niewielkich komór. Na zewnętrznych ścianach świątyni umieszczone były kamienne głowy o ludzkim kształcie, ale przedstawiające jaguara. Oczy miały wysadzane kryształami, które odbijając światło Księżyca, chroniły przed złymi mocami. Obecnie została tu tylko jedna głowa, część skradziono, a resztę przeniesiono do pobliskiego muzeum.




















Pogoda w ciągu dnia psuje się, robi się coraz zimniej, wieje i od czasu do czasu kropi deszcz. Wracamy do Huaraz, gdzie wieczorem zjadamy jedno z typowych dań caldo de galina, czyli rosół z kawałkiem kury, dosyć smaczne, ale ja jednak nie jestem fanką kuchni latynoamerykańskiej.

środa, 29 października 2014

Lima- Huaraz

Potem 2h transferu z jednego terminala na drugi. Kiedy jechaliśmy taksówką, zaaresztowali nam kierowcę i musieliśmy wziąć inną :p Następnie 10h autokarem Cruz del Sur z Limy do Huaraz. Strasznie długa podróż! Jedziemy wzdłuż wybrzeża Pacyfiku Panamericaną, najdłuższą autostradą świata, o długości 48.000 km, biegnącą od Prudhoe Bay  na Alasce do Ushuaia w Argentynie. Póżniej odbijamy od Pacyfiku na wschód i jedziemy przez Cordillera Negra, podziwiając piękne widoki. Do Huaraz zajeżdżamy dosyć późno, jest już ciemno, trochę pada, więc nie wdając się w większe dyskusje bierzemy tuk-tuka i każemy się zawieźć do hostelu. Tu zamawiamy wycieczki na dwa kolejne dni i idziemy spać. Do naszego pokoju musimy przejść przez sklep spożywczy, phi!













wtorek, 28 października 2014

Arequipa- Lima

Przed południem zwiedzamy resztę starego miasta w Arequipa, które jest prześliczne z białymi budynkami, iskrzącymi się w promieniach słońca i po południu wsiadamy do kolorowego autobusu firmy Cromotex do Limy, dokąd  docieramy po 17h jazdy!



























































Z Cromotexem związana jest zabawna historyjka. Przyjęte jest w Peru, że po odprawie na terminalu, przed wejściem do autobusu przechodzi się koło kamery, która filmuje pasażerów. Później, gdy wszyscy siedzą już na swoich miejscach są ponownie filmowani przez pracownika firmy przewozowej. Na początku trochę mnie to irytowało, potem śmieszyło, jednak może ma to swoje uzasadnienie względami bezpieczeństwa w razie wypadku lub ataku terrorystycznego :p Natomiast firma Cromotex pobiła wszystkich! Zanim pasażerowie wsiądą do autobusu, muszą dać odcisk palca wskazującego na specjalnej liście pasażerów, ahahahaha xddd




poniedziałek, 27 października 2014

Cabanaconde

Rano wstajemy wcześnie, by jak najszybciej wyruszyć w górę, ale okazuje się, że wszyscy turyści już dawno opuścili oazę, niektórych słyszałam przez sen, jak było jeszcze ciemno. Kupujemy najdroższą wodę świata, ale nie mamy innego wyjścia i zaczynamy mozolną wspinaczkę stromą ścieżką do Capanaconde. Pierwsze dwie godziny jest ok, jednak potem zmęczenie i upał dają się we znaki. Z wysiłku gwałtownie spada mi cukier, jest mi słabo. I ciężko. Wreszcie po 4,5h trudnej wspinaczki wygrzebujemy się z wąwozu! Jeszcze idziemy ok. 20 minut dróżką wśród pól, zanim dotrzemy do sklepu na rynku, gdzie kupujemy największą coca-colę! Cukier mi rośnie :p








































Capanaconde jest typową wioską andyjską, położoną na wysokości 3300 mnpm. Stąd możemy po raz ostatni spojrzeć na Cañon Colca. Jest on głębszy od Grand Canyon, ma 3182 m głębokości. Krajobraz jest tu surowy, niemal księżycowy z ubogą roślinnością i stromymi, skalistymi górami.













Po południu wracamy autobusem do Arequipa, zjadamy skromny obiad i śpimy w tym samym fajnym hostelu.