wtorek, 10 października 2017

Siena

Za camping płacimy 111€ za trzy noce. Zjadamy śniadanie, przygotowane jak zawsze przez Macieja i jedziemy do Colle di Val d'Elsa. To urocze miasteczko z renesansowymi pałacami, w których mieszkają ludzie! Nawet jeden jest na sprzedaż :) Wypijamy cappuccino, wreszcie w przyzwoitej cenie 1,30€ w barze Mario Barone i jesteśmy gotowi do zwiedzania.



Najstarszą częścią miasteczka jest osada Il Castello. To właśnie tutaj znajduje się XIII -wieczna wieża, w której prawdopodobnie urodził się Arnolfo di Cambio, XIII -wieczny architekt i rzeźbiarz.











W XVII-wiecznej katedrze Duomo di San Salvatore znajduje się krucyfiks, którego wykonanie przypisuje się Giambologni. Przechowuje się tu również relikwię z Krzyża Chrystusowego- gwóźdź o długości 22 cm, który, wg legendy, przebijał lewą stopę Jezusa.









Spacerujemy brukowanymi uliczkami dłużej niż planowaliśmy. Miasteczkiem jesteśmy oczarowani....
































Jedziemy do malowniczego Monteriggioni, otoczonego pierścieniem średniowiecznych murów obronnych, które otaczają tutejszy zamek. Mają one kształt elipsy i grubość ponad 2 metry. Obwód murów wynosi 560 m, a w jego skład wchodzi 15 wież o wysokości 15 m. Przechadzamy się wzdłuż murów podziwiając miasteczko i panoramę okolicy, wstęp na mury i do Muzeum Rycerstwa to 3€ za mnie i 2€ za Macieja (senior :p) Pogoda jest piękna, ciepło i słonecznie ;)















Na głównym placu, Piazza Roma, stoi kościół św. Marii (Pieve di Santa Maria), gdzie w krypcie obejrzeć można ekspozycję, poświęconą szlakowi przebiegającemu przez Monteriggioni i jego najbliższe okolice- Via Francigena.

















Abadio a Isola z 1009r. i klasztor, będący na trasie pielgrzymki z Canterbury do Brindisi jest zamknięty z powodu sjesty, szkoda :p











Jedziemy do Sieny, bez trudu znajdujemy hostel Siena. Za nocleg ze śniadaniem płacimy 52€/noc, będziemy tu dwie. I wreszcie jest porządne wifi; chyba po raz pierwszy we Włoszech :)
Pieszo udajemy się do centro istorico, zajmuje nam to 40 minut, z przerwą na crostini za 2,50€ w barze Charlie, którymi jestem rozczarowana :(



Spacerujemy wąskimi uliczkami, dochodzimy do Piazza del Campo, a stamtąd do Piazza del Duomo, gdzie kupujemy bilet łączony do Duomo z Librerią, Cripta, Battistero, Museo, Oratorio i Santa Maria Assunta za 18E/os.
















Przechodzimy przez Piazza del Campo.























Patrzę na katedrę i wow! Olśniewa mnie kunsztem detali na fasadzie i oślepia jej bielą. Jest przepiękna!
















Wchodzimy do środka i drugie wow! Katedra (1136-1382), jedna z największych we Włoszech, jest wspaniałym połączeniem rzeźby, malarstwa i romańsko-gotyckiej architektury. Gdyby XIV-wieczny zamiar dobudowania nowej nawy został zrealizowany, powstałaby największa świątynia chrześcijaństwa. Ambitny plan spełzł na niczym z powodu zarazy, która w 1348 uśmierciła połowę ludności miasta. Wśród skarbów Duomo znajdują się rzeźbiarskie arcydzieła Pisana, Donatella i Michała Anioła, przepiękna wzorzysta posadzka (normalnie zakryta, odsłaniana tylko kilka razy w roku, więc farciarze z nas!) oraz cykl fresków Pinturicchia. Sklepienie nawy głównej podtrzymują filary z białego i czarnego marmuru.






















Nieukończone fragmenty Nowej Katedry, w której obecnie znajduje się Muzeum Katedralne; jego najważniejszą częścią jest 'facciatone', które pełni rolę tarasu widokowego.













Następnie idziemy do Baptysterium św. Jana Chrzciciela.







Kolację jemy znowu w Charlie Bar, tortellini ragu o panna e prosciutto za 5,50€ i marommani patato al ragu też za 5,50€. Bez rewelacji.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz