Rano robimy duże zakupy w pobliskim supermarkecie, kupujemy sery, szynkę, pieczywo, pomidory, oliwki, wino, piwo i wodę.
Jedziemy w kierunku Sieny, ale dziś na pewno tam nie dojedziemy. Po drodze w San Andrea in Percussina oglądamy dom Nicolo Machiaveli, wstęp wolny. Nikogo nie ma, wszystko otwarte, z rozpędu zaglądamy nawet do piwnic, gdzie stoją wielkie beczki, nie! beki z winem, w każdej jest kilkanaście hektolitrów tego boskiego napoju ;)
W San Casciano in Val di Pesa, oglądamy resztki murów miejskich z XIV-XVI w. i podziwiamy fantastyczny widok na okoliczne wzgórza, porośnięte drzewami oliwnymi.
Terytorium było zamieszkane już ok. VIII w. pne, jednak miejscowość zyskała na znaczeniu dopiero w XV w. za panowania Medyceuszy. Wówczas, dzięki zaradności rodziny della Robbia, gród stał się jednym z największych i najznakomitszych producentów ceramiki i terakoty na Półwyspie Apenińskim. Początki istnienia nie zapowiadały późniejszej świetności miasteczka. Odwiedzali je głównie wędrowcy, udający się do Florencji.
Spacerujemy po starówce, ładnej ale nie powalającej.
Najstarsza tutaj jest świątynia Santa Cecilia z VIII w., przykład architektury romańskiej, niestety zamknięta.
Jedziemy do San Gimignano, podziwiając po drodze wspaniały krajobraz toskańskiej prowincji z dala od utartych szlaków. Toskania jest przepiękna!!! Aż usta otwieramy z wrażenia... ciągnące się kilometrami winnice, gaje oliwne, lasy piniowe, słońce, błękitne niebo, cisza i spokój.... nawet nie spodziewaliśmy się tak wspaniałych widoków, przeszło to nasze wszelkie wyobrażenia....
Najpierw oglądamy tumbę etruską, wstęp bezpłatny.
Castellina in Chianti, założona przez Etrusków, a w XV w. ufortyfikowana przez Florentyńczyków jako zewnętrzny szaniec obronny przeciwko Sieneńczykom, jest dziś znanym ośrodkiem winiarskim, tak więc w miejscowym sklepie degustujemy lokalne wina. Oglądamy ładne Stare Miasto, idziemy klimatyczną Via delle Volte, to łukowaty, kryty średniowieczny korytarz biegnący wzdłuż murów miejskich, niegdyś wykorzystywany do rytuałów religijnych, a później włączony do florentyńskeij konstrukcji obronnej. W średniowiecznej twierdzy, mieści się muzeum archeologiczne, do którego nie wchodzimy, bo nie mamy czasu, wstęp 7€.
Znajdujemy nasz camping, Boschetto di Piemma, 2km od miasta. Bierzemy mobilhome i wykorzystujemy nasz 10% rabat, który dostaliśmy na poprzednim campingu; za nocleg zamiast 41€ płacimy 37€! O, i to jest fajne! ;)
Idziemy do miasta, podziwiamy mury i wieże na tle błękitnego nieba, toskański Manhattan.
Kupujemy bilet cumultativo za 13€/os., który obejmuje Duomo, Museo d'Arte Sacra, Palazzo Comunale, Pinacoteca, Torre Grossa, Museo Archeologico, Speziera de Santa Fina, Galleria di Arte Moderna i Chiesa di San Lorenzo in Ponte. Ponieważ jest już dosyć późno, 18.10 dziś oglądamy tylko muzeum katedralne, na szczęście nieduże oraz Duomo. Mamy audioguides i nagrania są bardzo ciekawe.
Romańska świątynia (dawna katedra, a obecnie kolegiata) została wzniesiona w XII w., a w późniejszych stuleciach była rozbudowywana. Jej wnętrze kryje oszałamiające bogactwo fresków, przedstawiających sceny ze Starego i Nowego Testamentu, powstałych w XIV w.
Krótki spacer brukowanymi uliczkami uroczego miasteczka i szukamy kolacji. Z wielu knajp wybraliśmy dwie- w jednej kucharz skończył już pracę, no ej! jest dopiero 20, a w drugiej jest pełno i musimy ok.10 min. czekać na stolik :( W Tratoria Rigoletto zamawiamy pizzę Delicata (pomodorro, mozzarella, mascarpone, prosciutto crudo) za 7,50€, Quatro Formaggi za 6,50€, piwo Moretti 660 za 5€ plus to nieszczęsne coperto po 2€ od osoby, razem 23€. Pizza jest bardzo smaczna ;)
Na camping wracamy pieszo, bo żaden autobus o tej porze już nie jeździ. W sumie fajny taki wieczorny spacer....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz