wtorek, 7 marca 2023

snorkelling na rajskiej wyspie, Pamilacan

Po śniadaniu mamy płynąć na snorkelling w dwa miejsca, ale najpierw ustalamy cenę. Chcą od nas po 250PHP/os. za spot, czyli razem za naszą czwórkę 2000PHP. Próbujemy coś utargować, tym bardziej, że chcemy jeszcze snorkelling na jutro, ale nic się nie udaje, facet zasłania się rządem, podatkami i innymi rybakami. Trudno, przyjmujemy jego ofertę i płyniemy w dwie łódki, takie malutkie, na dwie osoby. Obsługa siedzi na rufie i dziobie i zawzięcie wiosłuje, gdyż na morzu są fale. Płyniemy dosłownie parę minut od naszej plaży, zakładamy maski i wskakujemy do wody. Pływamy, a obsługa pokazuje nam żółwie. Ja widzę dwa małe, reszta jeszcze trzeciego, wielkiego. Pływają dostojnie, z gracją. Potem płyniemy na rafę, dosłownie na przeciwko naszej miejscówki. Rafa jest piękna, urozmaicona, pływa tu mnóstwo różnokolorowych rybek. Widzimy też zabawne rybki nemo. Pływa mi się dzisiaj nadzwyczaj dobrze, mimo kołysania fal. Cały snorkelling trwa prawie dwie godziny.









Później odpoczywamy, zjadamy na lunch pyszną rybę i kalmary, no i oczywiście ryż, chop suey i na deser mango.







Po południu idziemy na inną plażę, przez wieś, koło szkoły. Leżymy w ciepłym morzu, zbieramy muszle. My do cottages wracamy morzem i plażą, a Wiesia i Waldek przez wieś.














































Poławiacz jeżowców, ja jakoś nie mam przekonania, żeby spróbować.














Kolacja znowu jest pyszna, wielka ryba w sojowo-miodowym sosie, spring rollsy, ryż i mango. Wieczorem cuba libre z naszych zapasów.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz