Po śniadaniu łapiemy taksówkę i za 150PHP jedziemy do portu. Tu kłębi się tłum lokalsów, płynących na różne wyspy. Stajemy w kolejce, potrzebne są paszporty, by kupić bilety, 800PHP/os. na wyspę Bohol. Płyniemy speedboatem Oceanjet, przeprawa trwa 2 godziny. Zdajemy bagaże i czekamy na nasz przejazd.














Wysiadamy i oczywiście w porcie na pasażerów czeka mnóstwo taksówkarzy, wiozących ich na Alona Beach. My jednak jedziemy w inne miejsce, do Panglao Beach. Zaczepia nas taksówkarz, trochę się targujemy, bezskutecznie, ale tu są takie ceny, że to właściwie nie ma sensu i finalnie jedziemy za 400PHP prosto do naszego zakwaterowania. To Natura Vista, przepiękny i uroczy klimatyczny hotelik. Płacimy za niego 1225PHP ze śniadaniem. Wypijamy po piwku, z uśmiechem i miłym głosem po 60PHP i idziemy na plażę.



Plaża nie jest jakaś spektakularna, ale jest ładna, a ja jestem szczęśliwa. Idziemy brzegiem morza, woda jest przyjemnie ciepła. Na falach łagodnie kołyszą się łódki.





Przydomowe karaoke, pani fałszuje niemiłosiernie, ale widać, że śpiewanie sprawia jej wielką przyjemność. I o to chodzi.

Wychodzimy na główną szosę, tu kupujemy lunch- fish tempura, po 20PHP i pierożki siomai, 30PHP. Maciej kupuje litr miejscowego rumu, 145PHP i colę, 75PHP i będziemy dziś świętować jego imieniny z 24 lutego, bo jakoś przedtem nie było możliwości.








Brak komentarzy:
Prześlij komentarz