Umawiamy transport do El Nido na 7.30- 8.00 i faktycznie van przyjeżdża nawet 5 minut przed czasem, szkoda tylko, że później marnujemy dwie (!) godziny na czekanie na innych współpasażerów, pfffff. Zjadamy śniadanie, sprawnie pakujemy się do vana, a potem czekamy najpierw na lotnisku, potem na stacji benzynowej, tracąc nasz wakacyjny czas. Potem, zabieramy jeszcze jakiś ludzi po drodze i wreszcie jedziemy. Po drodze mamy jeszcze 6 przystanków na siku, lunch, kupę chyba, punkt widokowy z kawą i jakieś przekąski plus lewe tankowanie kradzionej benzyny. Wkurzona jestem już.







Dopiero o 16 jesteśmy na miejscu, pfffff. Nasza dzisiejsza miejscówka, Dormitels okazuje się być lepsza niż się obawiałam, aczkolwiek zdjęcia były trochę przekłamane, gdyż nie znajduje się na plaży, tylko trochę dalej, w dodatku przed nosem wybudowano duży, ładny hotel. Pokój jest malutki, łazienka prosta, ale przed pawilonem są fajne miejsca do siedzenia.




Próbujemy zamówić tu dwie kolejne noce, ale wszystko jest już zajęte, więc musimy znaleźć inne lokum. Burzliwe poszukiwania noclegu i w końcu rezerwujemy hostel Forest Inn w Caalan Beach w El Nido na kolejne dwie noce.

Idziemy na pobliską, ładną plażę.













Szukamy jakiś wycieczek, hotel ma nienegocjowalną ofertę, więc idziemy do pierwszego z brzegu biura, Beachfront Travel & Tours. Mówię, że jesteśmy cztery osoby, chcemy po dwie wycieczki, Tour A i C, czyli razem 8 wycieczek i chcemy discount. Musimy zaplacić environmental fee w wysokości 200PHP/os., wstęp do Big Lagoon, 200PHP, razem cena wynosi 3000PHP, pani daje nam rabat po 200PHP. Teraz, jak już wszystko załatwione, możemy iść coś zjeść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz