niedziela, 18 marca 2018

Niedzielny peszek, Urugwaj-Argentyna

Dziś jest dzień z przygodami.
Z Montevideo jedziemy nocnym autobusem do Salto. Na terminal przyjeżdżamy o 5.45, pół godziny przed czasem. Całą drogę śpimy w wygodnych, rozkładanych, szerokich fotelach.
Tu okazuje się,  że w niedzielę nie można się dostać do Corriente, nie jeździ autobus, nie pływa prom ani prywatna łódka.  Decydujemy się na taksówkę za 1500 UYU. Najtańszy nocleg tutaj kosztuje 1240 UYU plus autobus 147 UYU/os., więc nie opłaca się zostawać i czekać na autobus w poniedziałek. Jedziemy ok. 45 minut,  łącznie z granicą (tylko nie mamy pieczątek wyjazdowych z Urugwaju, jedynie wjazdowe do Argentyny, ale to chyba aktualnie ważniejsze, no najwyżej będą nas szukać w Urugwaju :p). Na terminalu w Corriente okazuje się,  że nie ma teraz autobusu do Posadas, dopiero o siódmej wieczorem. No to jesteśmy załatwieni, 12h na dworcu, bo dokąd pójść z tymi plecakami?? :(















Wyciągamy mapę, by zobaczyć, dokąd jedziemy. Jest pomysł! Trochę okrężną drogą pojedziemy najpierw do Corrientes, a stamtąd do Posadas. O 8 mamy autobus Nuevo Expreso, bilety za 550 ARS/os., na śniadanie kupujemy gorące buły z szynką i serem i kawę za 180 ARS. Jest dobrze,  byle do przodu!















Po drodze autobus się psuje, wołają mechaników, którzy naprawiają go przez godzinę; my w tym czasie wypijamy zimne, litrowe piwo ;) I jedziemy dalej; ciekawe, czy zdążymy na połączenie do Posadas?





















Nie zdążamy, bo autobus psuje się drugi raz! Tym razem konkretnie. Wyjmujemy bagaże, a kierowca dzwoni po jakiś inny autobus. Trwa to godzinę. Wreszcie pakujemy się do innego, eleganckiego autobusu, którym ok.20 dojeżdżamy do Corriente. Nie ma opcji, musimy tu przenocować. W hospedaje Brasil znajdujemy pokój z łazienką, klimą i internetem (brzmi nieźle, co? Faktycznie to ciemna nora :p) za 700 ARS, ale właściciel bez powodu obniża nam cenę do 600 ARS.
Kolację zjadamy w comedor- kawałek wołowiny, kiełbasa, kaszanka, frytki i sałatka z pomidorów za 120 ARS, jemy- jak postanowione- jedną porcję, która w zupełności nam wystarcza. Potem kupujemy litrową Brahmę za 45 ARS. i wypijamy ją w naszej norze.



































Pada deszcz. Wręcz leje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz