Po dużym śniadaniu powolutku zbieramy się i idziemy na terminal, gdzie za
375 UYU/os. kupujemy bilety na autobus do Montevideo. Ale jest czysty i wygodny.
Jedziemy ok.2,5h, wysiadamy na Terminal Tres Cruces, tu sprawdzamy możliwości
przejazdu w kierunku wodospadów Iguazu. Możliwości są kiepskie, prawie żadne.
Mówią, że mamy wracać do Buenos i jechać stamtąd (no jak? znowu tym
speedboatem?). Albo jechać 22h do Asuncion w Paragwaju, skąd jechać do Iguazu.
No nie, to aż niemożliwe, żeby nie było opcji! W Ameryce Południowej jest przecież tyle kompanii przewozowych, że musi być jakaś prosta droga.
Cóż, będziemy się tym martwić później, teraz jedziemy do hostelu. Pani w informacji mówi, że 'esta lejos, no hay transporte publico'. I że mamy jechać taksówką, która ma kosztować jakieś 200 UYU. Ee? My nie lubimy jeździć taksówką, jeśli nie ma takiej potrzeby :p Musi być jakiś autobus, przecież to stolica. Pytamy, pytamy, w końcu mamy autobus, który jedzie w naszą stronę. Bilet kosztuje 36 UYU/os. Później musimy jeszcze iść kawał drogi, ciężko z tymi plecakami...
Jesteśmy w Rincon de Aguada Posada Guesthouse. To dziwne miejsce, żeby nie
powiedzieć dziwaczne. Stary dom starych ludzi. Zakurzony. Pełen bibelotów i
różnych dupereli. Gospodyni jest przemiła i bardzo pomocna. Aranżuje nam dalszą
podróż i strasznie dużo gada, przeskakując z tematu na temat i z hiszpańskiego
na angielski i na odwrót. Dostajemy kawkę i stare ciastka i wychodzimy.
Spacerujemy po stolicy, jest tu trochę ładnych budynków, ale jako całość
miasto wcale nam się nie podoba. Mało ludzi, cicho, spokojnie, a deptak jakby
wymarły, mimo iż jest to słoneczne popołudnie w powszedni dzień. Za to dużo
miejskich autobusów.
Idziemy nad ocean, woda w nim wzburzona i brunatna po wczorajszej burzy.
Wszędzie widać ludzi z termosami ;) Piją yerba mate.
Wieczorem wybieramy się na mercado, by zjeść kolację, ale nie jest to takie
typowe południowoamerykańskie mercado jak w Cuzco czy La Paz, tylko takie
jakieś eleganckie i szykowne. No cóż. Zgodnie z wczorajszym postanowieniem
zamawiamy jedną porcję, bistec cebollada con papas fritas za 270 UYU. Smacznie! I
najadamy się oboje.
W sklepiku za kratą za 85 UYU kupujemy piwo Nortena, które wieczorem, jak gospodyni przestanie nas zalewać hiszpańsko-angielskim potokiem, wypijamy w naszym pensjonacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz