Trudno nam się dzisiaj zgrzebać, śniadanie jemy o 7.15, a nie o 7 :p Zaczynamy od informacji turystycznej, w której dostajemy wszystkie potrzebne informacje turystyczne, a następnie kupujemy bilety na rejs katamaranem po kanale Beagle za 1700 ARS/os. Nietanio :( ale nic, raz się żyje :)
Ruszamy pięć po dziewiątej. Cała wycieczka ma trwać 5 i pół godziny,
faktycznie trwa 7h. Pogoda jest rewelacyjna, świeci słońce, powietrze jest
krystalicznie czyste, a niebo intensywnie niebieskie. Jednak zimno. Wszak
jesteśmy niedaleko Antarktydy!! Dobrze, że mam polary i kurtki:p
Podpływamy w pobliże wyspy, na której siedzi mnóstwo kormoranów i dużo lwów morskich. Te ostatnie są wielkie, majestatyczne, o ciężkich cielskach. Ryczą. Drapią się płetwami. Są piękne.
I słynna, ikoniczna latarnia morska, Faro Les Eclaireurs, strzegąca morskiego wejścia do Ushuaia. Argentyńczykom znana jest jako Faro del fin del mundo, czyli latarnia końca świata. i jest tu ten koniec świata.... Nigdy nie byliśmy tak daleko od domu....
Tu są pingwiny!!
Jeszcze jedna malutka, skalista wysepka, a na niej kormorany i lwy morskie. Jeden przeogromny i ryczy. To z pewnością przewodnik stada.
I widzimy wieloryba, podobno to młody osobnik. Psika wodą i od czasu do czasu wyskakuje trochę nad powierzchnię wody. Suuuper!
Mamy szczęście z tymi wszystkimi zwierzakami, ale na to szczęście zasługujemy. Prawie cały rejs jesteśmy na pokładzie, podczas gdy reszta uczestników wycieczki siedzi wewnątrz, niektórzy nawet ciągle coś jedzą i piją. My natomiast marzniemy na wietrze, ale warto!
To dzień pełen wrażeń przyrodniczych. Jestem szczęśliwa....
To dzień pełen wrażeń przyrodniczych. Jestem szczęśliwa....
Od obsługi katamarana wszyscy uczestnicy wycieczki dostają kupon na czekoladę w
Laguna Negra i piwo w Le Vagon, no fajnie.
W porcie różne jednostki pływające.
W porcie różne jednostki pływające.
Przechadzamy się po uroczym miasteczku, sporo tu turystów.
Malwiny pamiętają... widać to tu na każdym kroku.
Idziemy na piwo, w ramach pakietu wycieczkowego, fajnie ;)
W Marmita kupujemy 4 empanadas z kurczakiem i pancettą na lunch na jutro, 30 ARS/szt., a w sklepie czarne piwo Beagle (a jakże! w nawiązaniu do dzisiejszej wycieczki) za 90 ARS (ło matko, ale drogo!) i czerwone wino na jutro...
Idziemy na piwo, w ramach pakietu wycieczkowego, fajnie ;)
W Marmita kupujemy 4 empanadas z kurczakiem i pancettą na lunch na jutro, 30 ARS/szt., a w sklepie czarne piwo Beagle (a jakże! w nawiązaniu do dzisiejszej wycieczki) za 90 ARS (ło matko, ale drogo!) i czerwone wino na jutro...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz