środa, 21 marca 2018

Iguazu!

Słodkie śniadanie (jak ja tego nie lubię!) i miejskim autobusem za 85 ARS/os. jedziemy do Parque Nacional de Iguazu. Bilet wstępu kosztuje 500 ARS/os., oczywiście Argentyńczycy mają taniej, tylko 260 ARS. 
































Idziemy nad wodospady, wrażenie jest niesamowite. Robimy wielkie WOW! 
Park Narodowy Iguazu, położony jest na południowym brzegu rzeki Iguazu, został utworzony w 1934, a w 1984 został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wodospad składa się z ok. 270 kaskad, a jego szerokość dochodzi do 2500 m. Najbardziej efektowne wodospady to Dwóch Braci oraz najbardziej spektakularna Garganta del Diablo, gdzie masy wody spadają z bazaltowej półki do kotła 70 m niżej. Woda kotłuje się, pieni, huczy.... niesamowite wrażenie!
Cataratas del Iguazu leżą na pograniczu Argentyny i Brazylii wśród wspaniałej dżungli. Po stronie argentyńskiej wodospady można oglądać pod różnymi kątami i różnej perspektywy. Okrężna kilometrowa trasa wokół niższej części to chyba najpiękniejszy spacer świata.
Chodzimy po podestach od jednego punktu widokowego do drugiego, cały spacer łącznie z przejażdżką pociągiem turystycznym zajmuje nam pięć godzin.

































Wodospady Iguazu to zbiór od 150 do 300 mniejszych wodospadów, w zależności od poziomu wody, które spływają kaskadą po płaskowyżu Paraná. Tu jest tyle wody w powietrzu, że zostajemy zmoczeni, ale warto ;p












































Oprócz flory mamy okazję zobaczyć również faunę ;) Na terenach objętych parkami narodowymi żyje około 400 gatunków ptaków, między innymi różne gatunki papug i tukanów. Występują tu także małpy, jaguary, tapiry i mrówkojady.
































Wszystko tu kipi, pulsuje, woda, dżungla... uwielbiam!  Wszędzie jest nieprawdopodobnie zielono. Skały i platformy skalne pokrywają gęste kępy drzew, krzewów i innych roślin.



















W pewnym momencie robię numer, jakiego w życiu nie zrobiłam. Wymieniam baterię w aparacie, starą chowam do plecaka, nową chcę włożyć do aparatu. Bateria wysuwa mi się z dłoni,  spada na platformę,  odbija i wylatuje pod barierką do dziury, a dziurą prosto do wodospadu! O shit! Nigdy, przenigdy bateria nie wyleciała mi z ręki,  never ever, a zmieniałam ją miliony razy! Fuck! Maciej przeskakuje przez barierkę (nad wodospadem!), szuka tej baterii, ale nadaremno... Kurde, mam moją baterię w wodospadach Iguazu. Jestem wściekła i zrozpaczona.
















Dopiero po dłuższym czasie znów cieszę się pięknymi widokami.



































Garganta del Diablo, niesamowita!! Woda z potężnym hukiem spada z półki skalnej w kształcie litery „u” tak, że brzeg kaskady tworzy niemal okrąg. Wodospad ten ma 80-90 metrów szerokości i 70-80 metrów głębokości, co czyni go imponującym cudem natury. 


























































Gdy wracamy do hostelu, recepcjonistka naciąga nas i za nocleg płacimy 25$ za noc x 2, mimo iż na bookingu było 20$. I nie ma możliwości zapłacenia kartą (a tu z kolei powinno się dostać zniżkę 20%).
Po południu relaksujemy się na hostelowym basenie. Kiedy już wypoczęliśmy,  wybieramy się na triple point, tres fronteras, miejscu, gdzie spotykają się trzy granice- Argentyny, Brazylii i Paragwaju. To na końcu miasta, dokąd docieramy pieszo. Wypijamy piwo Palermo, podziwiając szeroką Paranę i wpływające do niej niewielkie Iguazu. Aż trudno uwierzyć, że parę kilometrów powyżej kłębią się miliony hektolitrów wody...





















Na kolację w Pizza Boy zjadamy steka z argentyńskiej wołowiny, a jakże, bistec encebollado con ensalada za 300 ARS za dwie porcje. Smaczne!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz