Słodkie śniadanie (jak ja tego nie lubię!) i miejskim autobusem za 85 ARS/os. jedziemy do Parque Nacional de Iguazu. Bilet wstępu kosztuje 500 ARS/os., oczywiście Argentyńczycy mają taniej, tylko 260 ARS.
Idziemy nad wodospady, wrażenie jest niesamowite. Robimy wielkie WOW!
Park Narodowy Iguazu, położony jest na południowym brzegu rzeki Iguazu, został utworzony w 1934, a w 1984 został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wodospad składa się z ok. 270 kaskad, a jego szerokość dochodzi do 2500 m. Najbardziej efektowne wodospady to Dwóch Braci oraz najbardziej spektakularna Garganta del Diablo, gdzie masy wody spadają z bazaltowej półki do kotła 70 m niżej. Woda kotłuje się, pieni, huczy.... niesamowite wrażenie!
Cataratas del Iguazu leżą na pograniczu Argentyny i Brazylii wśród wspaniałej dżungli. Po stronie argentyńskiej wodospady można oglądać pod różnymi kątami i różnej perspektywy. Okrężna kilometrowa trasa wokół niższej części to chyba najpiękniejszy spacer świata.
Chodzimy po podestach od jednego punktu widokowego do drugiego, cały spacer łącznie z przejażdżką pociągiem turystycznym zajmuje nam pięć godzin.
Wodospady Iguazu to zbiór od 150 do 300 mniejszych wodospadów, w zależności od poziomu wody, które spływają kaskadą po płaskowyżu Paraná. Tu jest tyle wody w powietrzu, że zostajemy zmoczeni, ale warto ;p
Oprócz flory mamy okazję zobaczyć również faunę ;) Na terenach objętych parkami narodowymi żyje około 400 gatunków ptaków, między innymi różne gatunki papug i tukanów. Występują tu także małpy, jaguary, tapiry i mrówkojady.
Wszystko tu kipi, pulsuje, woda, dżungla... uwielbiam! Wszędzie jest nieprawdopodobnie zielono. Skały i platformy skalne pokrywają gęste kępy drzew, krzewów i innych roślin.
Oprócz flory mamy okazję zobaczyć również faunę ;) Na terenach objętych parkami narodowymi żyje około 400 gatunków ptaków, między innymi różne gatunki papug i tukanów. Występują tu także małpy, jaguary, tapiry i mrówkojady.
Wszystko tu kipi, pulsuje, woda, dżungla... uwielbiam! Wszędzie jest nieprawdopodobnie zielono. Skały i platformy skalne pokrywają gęste kępy drzew, krzewów i innych roślin.
W pewnym momencie robię numer, jakiego w życiu nie zrobiłam. Wymieniam baterię
w aparacie, starą chowam do plecaka, nową chcę włożyć do aparatu. Bateria
wysuwa mi się z dłoni, spada na platformę, odbija i wylatuje pod
barierką do dziury, a dziurą prosto do wodospadu! O shit! Nigdy, przenigdy
bateria nie wyleciała mi z ręki, never ever, a zmieniałam ją miliony
razy! Fuck! Maciej przeskakuje przez barierkę (nad wodospadem!), szuka tej
baterii, ale nadaremno... Kurde, mam moją baterię w wodospadach Iguazu. Jestem wściekła i
zrozpaczona.
Dopiero po dłuższym czasie znów cieszę się pięknymi widokami.
Garganta del Diablo, niesamowita!! Woda z potężnym hukiem spada z półki skalnej w kształcie litery „u” tak, że brzeg kaskady tworzy niemal okrąg. Wodospad ten ma 80-90 metrów szerokości i 70-80 metrów głębokości, co czyni go imponującym cudem natury.
Po południu relaksujemy się na hostelowym basenie. Kiedy już
wypoczęliśmy, wybieramy się na triple point, tres fronteras, miejscu,
gdzie spotykają się trzy granice- Argentyny, Brazylii i Paragwaju. To na
końcu miasta, dokąd docieramy pieszo. Wypijamy piwo Palermo, podziwiając
szeroką Paranę i wpływające do niej niewielkie Iguazu. Aż trudno uwierzyć, że
parę kilometrów powyżej kłębią się miliony hektolitrów wody...
Na kolację w Pizza Boy zjadamy steka z argentyńskiej wołowiny, a jakże, bistec
encebollado con ensalada za 300 ARS za dwie porcje. Smaczne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz