poniedziałek, 12 marca 2018

Argentynaaaaa!!!

Dziś pierwszy raz używamy Ubera. Zamawiamy po północy, przyjeżdża po 7 minutach i w ciągu 13 minut jesteśmy na dworcu autobusowym. Kierowca, pan Krzysztof jest grzeczny i uprzejmy, więc wystawiamy mu dobrą opinię ;) Prosto, szybko i tanio. Płacimy 20,90 zł. Super.  Nie spodziewaliśmy się, że to tak fajnie działa. Ponadto wypytałam pana Krzysztofa o podatki; płaci i podatki i ZUS i wszystko inne,  więc w porządku. Wiadomo, że każdy chce jechać tanio, ale niech to będzie przynajmniej trochę na legalu :p Nie tak jak ludzie, którzy chodzą po chatach i uczą na lewo angielskiego :(
Na dworcu jesteśmy za wcześnie. O 1.20 ruszamy Polskim Busem/Flixbusem do Berlina. Prawie całą drogę przesypiam. O 5.05 jesteśmy już na Teglu. Maciej ma 13,5 kg bagażu,  a ja 10 kg, plus podręczny.
O 7.30 startujemy do Madrytu, lecimy A 320-200. Mimo, że lot trwa ponad 3 godziny, nie ma jedzenia,  nie ma picia, nie ma filmów,  bo to Iberia Express, więc śpię całą podróż :)  A pamiętam lot zaledwie półgodzinny na Borneo, gdy serwowali przekąskę :p
W Madrycie przemieszczamy się z terminala na terminal, zahaczamy o duty free, gdzie wypijamy próbki rumu, szkockiej whisky i jaggermeistera, zjadamy próbkę toblerone i trochę gadamy po hiszpańsku,  no i jak zawsze psik zapachem, tym razem Issey Miyake i ledwo zdążamy do samolotu; wsiadamy ostatni ;p














Lot jest opóźniony pół godziny. Lecimy Iberią A 330-200, ale nie ma gadżecików, jedzenie średnie, kanapki słabe, alkoholu mało, picia też :( I w dodatku zimno, więc opatulamy się miękkimi polarowymi czerwonymi kocykami. Zanim podadzą jedzenie śpię. Potem już nie i jakoś ten czas mija. Podczas 13-godzinnego lotu oglądam 5 filmów: American Made, The Party, Spy, Wonder i Date Night.
















Lądujemy o czasie, to jest 21.05, w Polsce 1.05. Szybko załatwiamy formalności wjazdowe; foto do kamery, odcisk prawego kciuka i jest kolejna pieczątka w paszporcie! Również szybko odbieramy plecaki i postanawiamy, że skoro jest tak wcześnie (a zrobiła się już 22.30), to nie kiblujemy na lotnisku,  tylko jedziemy do miasta. Może będzie nocleg w naszym hostelu, gdzie mamy pokój,  ale dopiero od jutra? Jeszcze wymieniamy 500 $ na 9.975 ARS i kupujemy 2 karty Sube na transport publiczny po 25 ARS i doładowujemy je po 10 ARS. Idziemy na przystanek, autobus linii 8 przyjeżdża dosyć szybko. Przejazd kosztuje 9.50 ARS/os. i trwa ok. półtorej godziny. Prawie całą drogę drzemię.
Mamy zarezerwowany nocleg w Viejo Telmo, ale dopiero od jutra, gdyż nie spodziewaliśmy się, że uda nam się wydostać tak szybko z lotniska. No cóż, idziemy tam przez opustoszałe ulice argentyńskiej stolicy, niestety, okazuje się, że wszystkie pokoje są zajęte i możemy tu wrócić dopiero jutro. Uuuuups! Na szczęście recepcja dzwoni do sąsiednich hosteli i kierują nas do Tango Argentina. Tu dostajemy pokój z łazienką i szybko idziemy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz