W nocy była burza. Ranek wstaje pochmurny i wilgotny, ale ciepły. Szybko się uwijamy i o 8.45 wchodzimy na szlak wiodący na połoninę Caryńską. Podejście jest dosyć żmudne, ale za to widok piękny. Podziwiamy szczyty gór opatulone chmurami, w dolinach unoszą się mgły lekkie jak wata cukrowa. Idziemy grzbietem połoniny aż do jej szczytu 1297mnpm.
Krótki odpoczynek i schodzimy na przełęcz Wyżniańską, 855mnpm. Stamtąd zaczynamy mozolną wspinaczkę na Małą Rawkę 1267mnpm (która powinna się chyba nazywać Stroma Rawka :p), 55 min. A tu kogo spotykam? Byłego ucznia naszej skórzewskiej gimbazy, Adama K. ;) Chwilę rozmawiamy o naszych podróżach i ruszamy dalej, na Wielką Rawkę, 1307mnpm.
Szybka decyzja i idziemy na punto triple, czyli Krzemieniec (po słowacku Kremenaros)- miejsce, gdzie stykają się granice trzech państw- Polski, Ukrainy i Słowacji.
Gdy schodzimy już ze szlaku, musimy jeszcze pół godziny maszerować po szosie do Ustrzyk Górnych. Tu znowu jemy obiad w Kremenarosie PTTK, Maciej żurek plus schabowy, ja pomidorowa plus znów pierogi, tym razem ze szpinakiem, 40zł. W sklepie kupujemy wodę i Leżajsk, wycieczka była bardzo długa, bo 9,5h!! więc piwo się należy, a jakże ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz