No dziś to znów przesadziliśmy, 9h na nogach! Ruszamy o 9.15, dzień jest na razie bardzo chłodny, ale słoneczny. Maszerujemy żwawo przez łąki i las i po 1,5h docieramy do Świerzawy Ruskiej. Tu widzimy spore stadko danieli. I owcę z baranem.
Idziemy dalej szosą asfaltową aż do Świątkowej Wielkiej. Tu znajduje się przepiękna, kolorowa (najbardziej kolorowa ze wszystkich, jakie widzieliśmy) cerkiew. Została ona odnowiona parę lat temu i wówczas przywrócono jej pierwotną barwę. Wewnątrz nadal prowadzone są prace konserwatorskie, a pieniędzy ciągle brakuje...

Zrobiło się już bardzo ciepło i słońce mocno grzeje. Idziemy szosą dalej, do Świątkowej Małej, gdzie na wzgórzu znajduje się śliczna cerkiew, niestety zamknięta. Obchodzimy ją dookoła, zaglądamy też na przycerkiewny cmentarz.
Ah, jak słodko pachną lipy... uwielbiam! to zapach lata, wolnego czasu, słodkiego lenistwa... zapach dzieciństwa ♥
Wracając w gospodarstwie kupujemy wielki kawał wędzonego sera, ma chyba pół kilo, za 12zł.
Kaczki!! taś, taś, taś!
I idziemy dalej, łapiąc krótkiego stopa, w kierunku Nieznajowej. Później maszerujemy drogą wijącą się wśród łąk, aż docieramy do nieistniejącej już wioski, której mieszkańcy, Łemkowie zostali wysiedleni na Ukrainę w 1945. Zostały tu tylko przydrożne kamienne krzyże oraz zarośnięty cmentarzyk.
Kilkakrotnie przekraczamy Wisłok w bród i po 6h docieramy do Wołowca. Tu zwiedzamy kolejną cerkiew, trwa w niej remont, a Maciej nawet wskrabuje się na wieżę po strasznie długiej drabinie. Idziemy dalej, ale już coraz wolniej, bo sił brak i nogi bolą. Do bacówki w Bartnem docieramy o 18.15. Jestem wykończona!
Po krótkim odpoczynku (piwo!) jedziemy do Wysowej. Tu bez trudu znajdujemy pokój za 30zł/os. i wleczemy się do pobliskiej restauracji na obiad- standard: schabowy, przysmażane ziemniaki, zasmażana kapusta i 1 piwo (Książęce, czerwone) na spółę. Jest 21, trochę późny ten obiad :p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz