środa, 22 lipca 2015

na Halicz! na Halicz!

Upał.  Będzie ciężko.
Zjadamy śniadanie w towarzystwie miejscowych meneli, którzy już od rana piwko piją :p My kefir :) i buły z bryndzą.  Zostawiamy auto na parkingu w Wołosatem, 13zł za cały dzień i o 9 ruszamy na szlak. Idziemy starą, asfaltową drogą, a wokół nas mnóstwo motyli, większych i mniejszych, żółtych, białych, brązowych. Tańczą i tańczą.


































Upał. Jest ciężko.
Dwie godziny 15' wchodzimy na przełęcz Bukowską, 1107mnpm, potem pół godziny podchodzimy na Rozsypaniec, 1280mnpm i kolejne pół na cel naszej dzisiejszej wyprawy, Halicz, 1333mnpm. Wokół wspaniałe widoki, szczególnie imponująco prezentują się Bukowy Wierch, Krzemień, Bukowe Berdo, Szeroki Wierch i Tarnica. Na wschodzie z daleka widać połoninę Starostyny i Pikuj 1408mnpm, najwyższy szczyt Bieszczad, po ukraińskiej stronie.































Z Halicza schodzimy połoninami, wśród wysokich traw, trawersując zbocza Bukowskiego Wierchu i Krzemienia i w ciągu godziny docieramy na przełęcz Goprowców, 1160mnpm. Stąd powinniśmy w ciągu 15 minut wejść na przełęcz pod Tarnicą, 1275mnpm, ale z powodu upału i kretyńskich schodów trwa to aż pół godziny. Tak! znowu schody! Ten, kto zlecił budowę schodów na górskich szlakach powinien trafić do psychiatryka. Albo do więzienia. Najgorsze, że będą budować kolejne, już leżą wzdłuż szlaku przygotowane elementy na kolejne schody. To nie jest konserwacja szlaku, tylko jego niszczenie. Na przełęczy odpoczywamy chwilkę, łapiąc oddech po tych schodach i przez godzinę schodzimy do Wołosatego.





















Upał. Było ciężko.
W Karczmie Huculskiej wypijamy Leżajsk z kija, 5,50zł i wracamy do naszego drwala, gdzie na trawniku długo odpoczywamy, zanim wybierzemy się na obiad.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz