sobota, 3 lutego 2018

Yogjakarta- kierunek Bromo, cały dzień w drodze

Skromne śniadanie (banan, papaja i chleb tostowy z jajecznicą) w La Javanese homestay i o 8.30
wyjeżdżamy z Yogkjakarta, a razem z nami para starszych Francuzów spod Lyonu. Mamy jechać 9h, pojedziemy aż 13h :( Kierowca minibusa jedzie jak szalony, przyspiesza, hamuje, przyspiesza, hamuje. Droga jest strasznie, strasznie dziurawa, trzęsie mnie jak ulęgałką, a na każdej dziurze podskakuję do sufitu. W busie siedzenia nie są przykręcone do podłogi,  dlatego tak się telepią :p
























Jawa to jedno wielkie miasto. Jedziemy i jedziemy ciągle przez miasto. Zanim jedno się skończy, drugie się zaczyna. koszmarny ruch. Auta, minibusy, tuk-tuki, motorki. Smród spalin. Masakra!!!

















Po drodze zatrzymujemy się na poboczu i czekamy pół godziny na pasażerów,  których kierowca bierze na łebka. Skandal! Około 14 dopominam się o toaletę. A potem o jedzenie. Zatrzymujemy się w restauracji, chyba turystycznej, sądząc po cenach. Bierzemy mie goreng, przysmażony makaron z liśćmi na spółkę, a na wierzchu chrupki krewetkowe, mimo tego płacimy aż 27.500 Rp plus 10% podatku. Skandal! Ceny w przydrożnych warungach wynosiły 6-8.000 Rp.


















Meczety ładne, zadbane, za to ludzie mieszkają w kiepskich warunkach.














































Jedziemy dalej. Trochę przysypiam. Jestem już zmęczona całą tą drogą,  potwornym ruchem ulicznym, smrodem spalin:(
Zajeżdżamy do biura agencji, gdzie przedstawiają ofertę na następny dzień. Mamy dwie opcje: 1) wstajemy o 2 i ruszamy pieszo na wulkan Bromo na wschód słońca, 2) wstajemy o 3 i o 3.30 jeep zawozi nas na punkt widokowy, potem pod wulkan i do hotelu. Jeep kosztuje 150.000 Rp od osoby plus tak czy tak bilet do parku za 330.000 Rp/os. To 5 razy więcej niż w Malezji. Skandal! Bierzemy opcję z jeepem, gdyż po tej całej podróży nie chcemy wstawać o 2 w nocy, tym bardziej, że nie wiadomo,  kiedy dotrzemy na miejsce... Teraz przesiadamy się do nowego busa i jedziemy dalej. W hotelu jesteśmy o 21.40!!! Trzynaście godzin zamiast dziewięciu. Skandal!
Hotel Tengger Indah??! To ma być hotel??! Jakaś nora z zimą wodą w prysznicu (a miała być gorąca!), bez umywalki (to jak umyć zęby?), zimno (bo to na wysokości około 2000 mnpm). Biorę zimny prysznic i głodna kładę się spać.  Niedługo wstajemy... ;(





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz