środa, 7 lutego 2018

Lecimy do Labuan Bajo

W hotelu nie dostajemy packed breakfast, o które prosiliśmy wczoraj :( jakaś niekumata kobieta nastawia wodę w garnku, ale przecież nie mamy czasu na żadne gotowanie; wychodzimy. 
O 5.45 jesteśmy już na lotnisku, a lotnisko zamknięte na kłódkę! ;p Otwierają je po szóstej, robimy check-in i czekamy. Jakiś facet zagaduje nas, pyta skąd jesteśmy,  dokąd lecimy, jak długo byliśmy w Ende, jak długo w Indonezji, ile kosztował lot, a potem pyta Macieja, ilu ma synów (nie ile dzieci). Gdy słyszy,  że mamy dwie córki,  traci zainteresowanie :p No ale przecież mamy trzech wnuków, oo! :)
Lot jest opóźniony o jakieś 20 minut,  to chyba norma tutaj :p Lecimy ATR 72 600, nie dają nic do picia ani do jedzenia, nic, nawet przekąski, więc zasypiam :p budzi mnie lAdowanie :) Odbieramy plecaki, bierzemy taxi za 50.000 Rp (znów mafia taksówkowa) i jedziemy do hotelu Orange. Tu mamy pokój z wentylatorem, wspólną łazienką,  śniadaniem i wifi za 200.000/noc, a zostajemy dwie, może trzy.





































Od razu na 10 załatwiamy snorkelling. Przedtem jemy śniadanie w Catur'z Kopi Club, o matko jakie słabe,  o matko jakie drogie! Omlet z warzywami za 35.000 Rp, omelette sun side up, co okazało się dwoma jajkami sadzonymi za 30.000 Rp, dwie herbaty, strasznie mocne po 10.000 Rp, nie ma chleba, więc smażą nam placki z soya beans, ohydne. Do tego są strasznie powolni i niekumaci :( Płacimy 85.000 Rp, masakra. Ale to tylko 6,5 $ :p
















Potem idziemy do portu, wsiadamy na łódkę,  takke morskie peke-peke i z Captain Banana płyniemy na snorkelling na Angel Island. Cudnie tu... turkusowe morze, złoty piasek, błękitne niebo...
Nurkujemy, leżymy na piasku,  gadamy, trochę się nudzimy. No bo ile można odpoczywać bez cuba libre?? :p





























Po trzeciej wracamy i idziemy do hotelu spłukać z siebie piasek i morską wodę.

















A potem na kolację,  którą jemy w Warung Makan Boegisan- gado-gado, czyli indonezyjska sałatka z sosem z orzeszków ziemnych i kwitau goreng, czyli smażone wstążki makaronu, a do picia lemon juice i mangga juice, placimy 56.000 Rp.
















Wieczorem wpłacamy zaliczkę 500.000 Rp na jutrzejszą wycieczkę na Komodo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz