czwartek, 1 lutego 2018

Jedziemy do Indonezji!

Dziś wstajemy jeszcze wcześniej, bo o 5!! Zjadamy śniadanie (2 tosty z dżemem), dopakowujemy plecaki i o 6 czeka na nas taksówka,  która za 35 RM zawozi nas na Terminal Sentral, gdzie za 60 RM/os. kupujemy bilety do Pontianak w Indonezji. W autobusie nie ma tłumów,  oprócz nas jest tylko jeden pasażer :p




Na granicy wysiadamy i przechodzimy ją pieszo. Po stronie malezyjskiej odciski palców wskazujących i stempelek, za to po stronie indonezyjskiej zaczyna się cyrk. Najpierw urzędnik graniczny ogląda moj paszport z uwagą,  wertuje strony, sprawdza na skanerze, potem woła dyrektora tego przejścia,  a ten pyta nas o bilet powrotny z Indonezji. Mówimy,  że takiego biletu nie mamy, bo jeszcze nie wiemy, kiedy będziemy wyjeżdżać,  za to mamy bilet z Kuala Lumpur do Europy. A on, że musimy wiedzieć,  bo pobyt w Indonezji trzeba sobie zaplanować. I jak nie, to musimy kupić wizę za 35$. Oczywiście,  musimy kupić,  ale nie za dolary, tylko ringgity, więc oczywiście wali nas na przeliczniku. W sumie płacimy 178 RM od osoby,  czyli finalnie razem 80 dolców. Oszust jeden i naciągacz! Źle się z tym czujemy, bo wiemy, że wiza do Indonezji jest darmowa... Gdybyśmy o tym wiedzieli wcześniej i mieli więcej czasu (autobus czeka!), kupilibyśmy bilet na autobus powrotny do Kuching za 60 RM/os., który po prostu by przepadł i tyle. No trudno, chociaż jestem wściekła!!
Jeszcze biorą od nas odciski wszystkich palców! Może również od nóg??! :p I zdjęcie do kamerki! Mam ochotę pokazać język :ppp I wrzeszczeć!!
Ale nie można się stawiać,  bo jeszcze nas do tej Indonezji nie wpuszczą :(















Jedziemy więc dalej, a koło południa zatrzymujemy się w przydrożnej jadłodajni na lunch. My nie jemy, bo nie mamy tutejszej waluty :( za to zjadamy kolejne dwa tosty z dżemem.





















Zaczyna padać deszcz. Miejscowi naprawiają przewrócony słup elekrtyczny.














Przed 15 zajeżdżamy na nowy (i pusty) terminal w Pontianak, gdzie opada nas gromada taksówkarzy. Jeden z nich, najbardziej przebojowy przyczepia się do nas, gdy idziemy do informacji,  by zapytać o transport (i cenę) na lotnisko. Mam wrażenie, że podpowiada pani kwotę, na którą nas chce wykasować :p Ale chyba nie mamy wyjścia, więc pewnie znowu dajemy się naciągnąć. Kurs kosztuje 150.000 rupii, ale po drodze ma nas zawieźć do kantoru. Wymieniamy 500 $ na 6.650.000 Rp i jesteśmy milionerami!! :)))














Potem okaże się, że miliony te szybko się wydają :p
W biurze linii lotniczych kupujemy bilety na samolot do Jogjakarty na dziś na 18.50. Drożej niż w necie, ale nie wiadomo,  czy będzie możliwość zakupu na lotnisku. Przyjeżdżamy, taksówkarz bardzo wylewnie i serdecznie się z nami żegna; chyba zrobił na nas interes życia :p
Okazuje się, że internet lotniskowy słabo chodzi, działa tylko whatsup, ale strony się nie otwierają, więc biletu pewnie byśmy nie kupili :(
Okazuje się również,  że samolot ma 2 godziny opóźnienia.... finalnie były ponad dwie i pół :(
Startujemy po 21, lecimy Boeingiem 737-500, dosyć zużytym, linii Nam Air; ktoś o nich w ogóle słyszał?? :p Lecimy na Jawę, do Yogyakarta!
















Serwują jedzenie- kakaową muffinę i wodę; o matko! znowu słodkie! No ale dobre i to, bo to bądź co bądź tanie linie :)  Resztę lotu przesypiam, budzę się dopiero, gdy koła dotykają ziemi.
Przy tuntutan bagasi (odbiór bagaży) zagaduję dwóch chłopaków,  czy i jak jadą do miasta i czy możemy jechać razem. Mówią, że mają umówionego ubera, ten jednak nie przyjeżdża, więc razem bierzemy taksówkę.  My płacimy 41.000 Rp, oni 30.000 Rp i najpierw jedziemy do naszego hostelu, La Javanaise Home Stay, potem oni dopłacą taksometrem. Gdy przyjeżdżamy, taksówkarz chce 50.000 Rp, więc chłopacy rezygnują. Z ulicy jakiś facet prowadzi nas przez labirynt uliczek, zaułków i przejść do naszego hostelu. W życiu byśmy tu sami nie trafili!














Z synem gospodarzy umawiamy jeszcze na jutro wycieczkę do Borobudur i Pranbanan (700.000 Rp, czyli 52$, prywatny samochód,  prywatny kierowca)... i padam ze zmęczenia :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz