Dziś mamy tylko 2 godziny podejścia i 500 metrów deniwelacji. Śpimy więc do 7.45, śniadanie ma być o 8, ale jest, jak zwykle, spóźnione. Poranne siłowanie z Bartkiem i ruszamy tuż po dziewiątej, droga łagodnie pnie się w górę, pogoda jest cudna. Idzie się nam dobrze, krok za krokiem, chociaż wszyscy mówią, że chodzimy za szybko ;p
Boże, jak tu pięknie....







Dojście zabiera nam półtorej godziny, bardzo szybko. Śpimy w Annapurna Guesthouse & Restaurant, wszyscy razem w zbiorówce.



Zamawiamy lunch, tomato garlic pizza, 720 RS, a później wychodzimy na mini rando na krawędź moreny lodowca Annapurny Południowej, 4350 mnpm.

















Przechodzimy przez stary base camp, skąd kiedyś wyruszały wyprawy na szczyt. Część ekipy tu zostaje, my wspinamy się w górę, a razem z nami Marek. Jest pięknie, a Annapurna South wydaje się być na wyciągnięcie ręki...






Schodzimy do bazy, w której jest dziś 400 turystów i czekamy na kolację.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz