Wstajemy na wschód słońca. I jest to najpiękniejszy wschód słońca, jakiego doświadczam. Najpierw pojawia się blade światło, a później czerwonawe promienie słońca delikatnie zaczynają muskać górskie żleby Annapurny Południowej i Annapurny. Następnie na góry wylewa się żywe złoto. Cóż za zjawisko!
Wow!















Zjadamy śniadanie i o 8.30 opuszczamy Annapurna Base Camp, jednak trudno nam zostawić to miejsce tak na zawsze, więc jeszcze stoimy w dolinie i deliberujemy. I robimy ostatnie zdjęcia.














Ostatnie spojrzenie na Annapurnę...
Pora jednak ruszać. Zejście do Machapuchare Base Camp zajmuje nam 40 minut. Schodzi się dobrze, ale po prawie 3 godzinach żądam odpoczynku, bo Maciej pewnie zszedłby aż do Katmandu, a przynajmniej do Pokhary :p Odpoczywamy chwilę w Himalaya i ruszamy dalej.







Podziwiam tych tragarzy ;) noszą wszystko, nie tylko jedzenie i picie, ale również ciężkie butle z gazem. A my sobie chodzimy po tych Himalajach całkiem lajcikowo, z jednym małym, lekkim plecaczkiem ;p


Nagle wśród drzew jakiś ruch i poruszenie. Sprawdzam, co się dzieje, a tu stado małp baraszkuje, skacząc z gałęzi na gałąź.



Po 5 godzinach jesteśmy w Dovan, gdzie w Tip Top Guesthouse & Restaurant zbiera się cała grupa. Zjadamy tu lunch, pierożki veg momo za 550 RS. I odpoczywamy na słoneczku.


W końcu czas się zbierać. Czeka nas jeszcze kawałek drogi do Bamboo, gdzie dziś śpimy. Do Green View Lodge docieramy po 45 minutach. I to jest koniec na dzisiaj. Schodzimy 2000 metrów w ciągu 7 godzin, w tym foty, lunch i gadanie. Czystego zejścia jest 5 godzin. Nieźle :)









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz