Mimo moich obaw, w nocy jest całkiem ciepło, ale gdy rano wstajemy trzęsę się z zimna. Rzeczy są zimne i wilgotne. Nie wiem, jak można tu żyć...
Po light breakfast (toast, omelette, potato, tea) o 8.30 wyruszamy w drogę. Jest ładny, słoneczny, choć jeszcze dosyć chłodny poranek. Żwawo maszerujemy przez rododendronowy las, drzewa są imponujące, wysokie. Ścieżka prowadzi to w górę, to w dół, po kamiennych stopniach.













Po drodze wspaniałe widoki na Annapurnę Południową, 7219 mnmp, Himchuli, 7219 mnpm i Machhapuchhare, 6993 mnpm.





Do miejsca noclegowego, Mt. Discovery Hotel & Restaurant w Chuile docieramy przed 12. Tu bierzemy prysznic (200 RS), woda podgrzewana jest przez solar, ale niezbyt ciepła i robimy pranie. Na lunch zjadamy zupę czosnkową, 500 RS.




Całe popołudnie siedzimy, trochę rozmawiamy i staramy się jakoś zabić czas do wieczora. Trochę nudno. Do Discovery przychodzą wędrowne handlarki z workami ciuchów, wywołując spore zainteresowanie kobiet z obsługi. Chyba jakieś zakupy zostaną zrobione ;p





Na kolację zjadamy spring rolls z frytkami, po 500 RS, bardzo dobre. Przy metalowej kozie suszymy nasze pranie. Idziemy spać wcześnie, tuż po 21. Mimo braku ogrzewania w nocy pod dwiema kołdrami jest cieplutko.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz