Mimo moich obaw w nocy jest cieplutko. Budzimy się przed 7, o wpół do ósmej jest śniadanie, na które zamawiamy omlet z cebulką i Tibetan bread, twardy jak podeszwa.


Ruszamy tuż po 8, dziś czeka nas ok. 6 godzin wędrówki, deniwelacja wynosi ponad 800 metrów. Na początek idziemy ostro kamiennymi schodami.








Przed nami rozpościera się wspaniały widok na dolinę Bhurungdi. Potem wędrujemy ścieżką wśród tarasowych pól, a następnie przez las deszczowy. Rosną tu rododendrony i bambusy, na konarach widać barwne porosty, których obecność świadczy o czystym powietrzu. Idzie się dobrze, gdyż jest dosyć chłodno.

























Koło południa w Green View Guesthouse robimy przerwę na lunch, my zamawiamy zupę dyniową za 300 RS.





Idziemy dalej i po 5 godzinach docieramy do Ghorepani. Tu na punkcie kontrolnym Chandra dopełnia formalności i idziemy do naszego hotelu, Snowland, położonego najwyżej we wsi, więc musimy wgramolić się na kolejne kamienne schody. Mamy duży pokój ze wspaniałym widokiem na góry.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz